Stefkowa to malutka wioska, która oprócz niezwykłej drewnianej cerkwi św. Paraskewy ma mnóstwo innych, intrygujących miejsc, przy których warto się zatrzymać, odwiedzając jesienią Bieszczady. Jednym z nich jest cmentarz cerkiewny, który posiada kilka naprawdę starych nagrobków.
Kolejnym punktem wartym uwagi jest Mogiła Tatarska - płaski kurhan na pobliskim wzgórzu obok cmentarza. Według tradycji ma tam spoczywać wódz tatarski, poległy w bitwie stoczonej w pobliskiej dolince, zwanej do dziś Tatarską Doliną. Nie można też przejść obojętnie obok Parku Podworskiego, który posiada dziś tylko ślady swoich granic z fragmentami wałów oraz tarasów i platformy ziemnej, na której stał dwór. Z dawnej zabudowy nic nie pozostało. Jeszcze po II wojnie światowej zachowane były XVIII - wieczne założenia geometryczne z pojedynczymi pomnikowymi drzewami lipy drobnolistnej i szerokolistnej. Do dziś ocalały drzewa pomniki: klon jawor, klon polny, klon zwyczajny, 17 lip szerokolistnych i drobnolistnych. Jednak najbardziej tajemniczym obiektem we wsi wydaje się być malutki budynek kościoła, który nigdy kościołem nie został.
Stefkowa. Miał być kościół, jest magazyn
Na wzgórzu, tuż przy drodze stoi nieukończona kaplica. To neogotycki murowany kościół, nieukończony z powodu wybuchu II wojny światowej, obecnie użytkowany jako magazyn. W okresie międzywojennym przystąpiono do jego budowy. Nieukończony obiekt wzniesiony jest na rzucie prostokąta. Do wznoszenia murów użyto czerwonej cegły. Ostrołukowe okna są w części zamurowane, a obiekt przykrywa niszczejący dach. Mieszkańcy wsi wiedzą, że budynek miał być kościołem, ale nigdy nie został poświęcony i swojej funkcji nie pełnił. Dzisiaj należy do lokalnej parafii, ale zdecydowanie warto się przy nim zatrzymać.