niebywały gest!

Maja i Mariusz pochowali trójkę swoich dzieci! Mimo ogromu tragedii chcą pomagać innym

2024-10-25 15:25

Jak silnym trzeba być, by stanąć nad grobem własnego dziecka wiedzą tylko ci rodzice, którzy doznali tej największej w życiu straty i pochowali swój skarb. Jaki ocean rozpaczy trzeba przejść, kiedy tracimy ukochane dzieciątko wie Maja Marusiak i Mariusz Panek z Łańcuta, którzy przeżyli tragedię takiej straty kilkukrotnie. Para wspólnie doczekała się synka Maksia, któremu dane było przeżyć tylko 17 miesięcy. Potem pomimo rozpaczy jaka towarzyszyła im każdego dnia, zapragnęli mieć kolejne dziecko. Niestety dwoje następnych maluszków musieli pochować. Chociaż ich tragedia jest ogromna postanowili pomagać rodzicom, którzy tak jak oni borykają się ze stratą dziecka.

Pochowali trójkę swoich dzieci. Przeszli przez prawdziwe piekło

Maja Marusiak i Mariusz Panek to bardzo pozytywna para. Wykształceni i empatyczni. Cechuje ich ogromna pozytywna energia i determinacja. Oboje realizują się zawodowo i kiedy podjęli decyzję o wspólnym dziecku ich świat nabrał nowych kolorów.

1 marca 2019 roku na świat przyszedł długo wyczekiwany Maksiu. Serca rodziców były pełne radości. Chłopiec był zdrowy i zarażał uśmiechem. Para w 2020 roku razem z synkiem wyjechała nad polskie morze na urlop. Chłopiec pod koniec wyjazdu źle się poczuł, więc rodzice udali się z maluszkiem do szpitala w Pucku.

Tam zostali uspokojeni przez lekarza i odesłani do domu. Rodzina wróciła na Podkarpacie, kilka godzin później malutki Maksiu zmarł. O tej tragedii pisaliśmy kilkukrotnie od 2020 roku.

Zobacz: Malutki Maksio zmarł na wakacjach. "W Twoim pokoiku nic się nie zmieniło"

Rodzice zrobili wszytko co mogli zrobić dla swojego syneczka. Spotkali się z lekarzem, opowiedzieli o objawach. Szpital w Pucku uznał, że dziecku nie jest nic poważnego. O tym, że za kilkanaście godzin rodzice Maksia, u którego lekarka stwierdziła infekcję krtani będą przeżywać największą tragedię w życiu nawet nie myśleli. Uspokojenie przez lekarza wrócili z Pucka do Łańcuta na Podkarpaciu. Rano Maksiu już nie oddychał. Rozpacz z jaką przyszło się zmierzyć rodzicom jest niewyobrażalna.

Zrozumie to tylko ten, kto tak jak oni stanął nad grobem i patrzył jak w ziemi zakopywana jest biała trumienka. Każdy z nas żegnał kogoś bliskiego. Często będąc na pogrzebie dorosłej osoby, czy w średnim wieku żałobnicy podnosili, że był w sile wieku, był młody - mógł jeszcze żyć. Co zatem czują rodzice, którzy bez wahania oddaliby swoje życie, by ich dziecko nie chorowało, by mogło żyć. Maja Marusiak i Mariusz Panek pomimo tego że ich świat się zawalił, że w grobie razem z Maksiem spoczął kawałek ich serca postanowili, że spróbują jeszcze raz.

Para z Łańcuta straciła Maksa, a zaraz potem dwójkę kolejnych dzieci

Radość z kolejnej ciąży była ogromna, jednak i to szczęście zostało przerwane. 23 marca 2021 roku rodzice musieli pożegnać malutką Elenkę, która nigdy się do nich nie uśmiechnęła w łóżeczku, nie podawała im rączki, nie gaworzyła. Kolejna rozpacz i ból. Ile tragedii może spotkać jednego człowieka? Para musiała się z podobną stratą zmierzyć jeszcze raz. Rok później 3 marca 2022 roku pożegnali malutkiego Kosmę, któremu tak jak jego siostrzyczce nie dane było przeżyć ani jednego dnia poza ciałem mamy. Znów ból, który zrozumie tylko osoba, tuląca malutkie ciałko swojego ukochanego dziecka. Pani Maja jedną ciążę straciła na wcześniejszym etapie. Ze stratą drugiej musiała pogodzić się w 6 miesiącu. Jeśli jest coś straszniejszego dla rodzica niż śmierć dziecka, to nie ma to swojej istoty na ziemi.

Jednak Pani Maja i Pan Mariusz mimo tego bólu, który tyle razy rozdarł im serce stwierdzili, że będą silni dla swoich aniołków, że pomogą innym rodzicom, którzy tak jak oni mają w pamięci ostanie chwile swojego ukochanego dziecka, albo diagnozę lekarza, która nie daje żadnej szansy na życie maluszkowi noszonemu pod sercem.

Trzy lata po śmierci Maksia rodzice chłopczyka zarejestrowali Fundację „Razem na MAKS-a, silni po stracie”, która ma wspierać rodziców w żałobie.

Maja Marusiak i Mariusz Panek zamieścili wówczas poruszający wpis o swoim bólu, przeżyciach i w końcu o działaniach jakie podjęli, by uczcić pamięć swojego malutkiego synka.

- 08.08.2023r. - dziś mijają 3 lata od śmierci naszego ukochanego Synka Maksia.… 1095 dni ogromnej tęsknoty, która trwa prawie dwa razy dłużej niż czas, który mogliśmy być razem i cieszyć się sobą. Dzisiejszy dzień jest jednak dla nas wyjątkowo szczególny, gdyż właśnie dziś, jako pomnik dla naszego Synka powołaliśmy do życia Fundację „Razem na MAKS-a, silni po stracie”. Fundację, której nadrzędnym celem będzie wspieranie osób, które znalazły się w trudnym położeniu życiowym spowodowanym utratą dziecka.

Śmierć dziecka jest zawsze największą tragedią, jaka może spotkać rodziców. Niestety kultura, w której zostaliśmy wychowani i żyjemy, w której śmierć dziecka często jest tematem tabu, nie jest wspierająca dla osieroconych rodziców. O śmierci dziecka nie umiemy rozmawiać, boimy się, unikamy tego tematu. Wiemy, że gdzieś tam taka śmierć się „wydarza”, ale to nigdy nie dotyczy nas, czy bliskich nas osób. Wszyscy boimy się śmierci, kto by chciał o niej po prostu rozmawiać? Po odejściu naszego Maksia przekonaliśmy się, jak trudno na nowo jest odnaleźć spokój, poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, a nawet zdobyć się na niewymuszony uśmiech. I, że nieprawdą jest, że czas leczy rany, a jedynie jego upływ pozwala przystosować się do zaistniałej sytuacji.

Kierując się osobistymi odczuciami i własnym doświadczeniem, naszym ogromnym pragnieniem jest stworzenie bezpiecznej przestrzeni (stacjonarnej, wirtualnej), w której każdy potrzebujący otrzyma zrozumienie i życzliwość oraz poczucie, że nie jest sam. Przestrzeni, w której o śmierci będziemy rozmawiać, jako o naturalnym i nieodłącznym etapie życia, a o naszych dzieciach z radością, miłością, łzami, czasem złością i gniewem, bo pozostaliśmy tu bez nich. Przestrzeni, w której wspólnie będziemy próbować nadawać sens, temu co nas spotkało, lub po prostu uznamy, że największym sensem było życie naszych dzieci, niezależnie jak długo trwało. Przestrzeni, w której będziemy przeciwdziałać poczuciu wykluczenia społecznego w związku z przeżywaną żałoba i stratą, oraz prowadzić działania mające na celu przywrócenie osób dotkniętych stratą do satysfakcjonującego funkcjonowania w codziennym życiu. Przestrzeni pełnej współodczuwania i zrozumienia.

Nadchodzącą jesień poświęcimy na organizację naszej Fundacji. Jest to dla nas obszar nowy, ale Maksio przepełnia nasze serca nadzieją i radością, więc nie może się nie udać. O wszystkich krokach będziemy na bieżąco Was informować. 

Kochani wspierajcie nas, bądźcie z nami - jeżeli ktoś chciałby do nas się przyłączyć i wspomóc nasze działania, będzie nam miło. Jeżeli będziecie wiedzieć, ze ktoś potrzebuje pomocy - POWIEDZCIE MU O NAS Darem śmierci jest odkrycie, że miłość trwa dłużej niż życie tego, kogo kochamy. MAKSIU KOCHAMY CIĘ PONAD CAŁY TEN CZAS, KTÓRY NAS DZIELI. PROWADŹ NAS DALEJ - napisali poruszeni rodzice.

Po niemal 4 latach od śmierci syneczka i dwóch kolejnych tragediach, które dotknęły parę z Łańcuta, oni pozostają silni. Wspierają innych rodziców, którzy tak jak oni płakali nad grobem swoich pociech. Grób Maksia i jego rodzeństwa jest na łańcuckim cmentarzu. Obok tej mogiły nie można przejść obojętnie. Jest najbardziej kolorowym miejscem. Płytę zdobi cały zastęp dziecięcych ozdób.

Stoją tam zabawki Maksia oraz pamiątki z podróży, które rodzice przywożą za każdym razem swoim dzieciaczkom. Wystrój tego nagrobka zmienia się w zależności od pory roku. Na kolejne urodziny 17-miesięcznego chłopca rodzice przywieszają baloniki. Mimo tragedii jaka kryje się pod tą mogiłą, ta wygląda pięknie. To z jakim bólem mierzą się rodzice, którzy 1 listopada pójdą zapalić znicz na grobie swoich dzieciątek jest Pani Mai i Panu Mariuszowi dobrze znane.

Chcą być silni dla swoich dzieci i wspierać innych

Od momentu kiedy założyli Fundację Wspieramy na MAKSA, silni po stracie - kontaktowali się z wieloma rodzicami przeżywającymi podobną żałobę. Obecnie nawet podkarpaccy psychiatrzy kierują do nich rodziców w podobnej traumie. By ci razem porozmawiali i wsparli się w tragedii jaką przeżywają. Ból po starcie dziecka jest ogromny, ale para z Łańcuta postanowiła dla swoich dzieci pokazać, że zawsze będą walczyć, że będą silni. Będą traktować te maleństwa jakby ciągle były częścią ich życia, chociaż już nie fizycznie

Fundację można znaleźć m.in. na portalu społecznościowym Facebook, gdzie rodzice prowadzą konto o nazwie: Fundacja Wspieramy na MAKSA, silni po stracie lub mailowo : [email protected] www.razemnamaksa.pl, tel. 666669190.

Tu pochowali trzech strażaków z Nowej Białej, którzy zginęli w sylwestrową noc
Sonda
Czy ostatnio straciłeś kogoś bliskiego?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki