Historia wiewiórek sierotek zaczyna się w Tarnobrzegu. Tegoroczne maluszki mieszkały w dziupli na drzewie z mamą. Ta, jak zwykle zostawiła dzieciaczki same i wyszła poszukać dla nich obiadu. Niestety, już nie wróciła, bo zginęła na drodze pod kołami samochodu. Malutkie wiewiórki nie są w stanie jeszcze same o siebie zadbać. Czekała je tylko śmierć głodowa, albo rozszarpanie przez inne większe zwierzęta. Na szczęście. na wiewiórki trafił pies, kory nie chciał ich zjeść. Przyniósł jednego maluszka do swoich właścicieli. Ci odnieśli go do dziupli i obserwowali z nadzieją, że ich mama wróci. Niestety, musieli pogodzić się z faktem, że mamą rudzielców jest wiewiórka, która zginęła nieopodal na drodze.
Zobacz też: Polecimy z Jasionki do Hurghady. Egipski kurort znów dostępny z podrzeszowskiego lotniska w sezonie zimowym
Właściciele czworonoga przywieźli malutkie wiewiórki do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Tam weterynarze od razu zajęli się maluchami. Nakarmili głodne sierotki, które prawdopodobnie nie jadły od trzech dni oraz dokładnie przebadali maleństwa. Te zostaną w Lecznicy do momentu, aż będą samodzielne. Potem wrócą na wolność, gdzie jest ich miejsce.