Dominika i Vincent Clarke mieszkają we wsi Puchacze w gminie Horyniec-Zdrój na Podkarpaciu. Kiedy w lutym 2023 roku na świat przyszły pięcioraczki: Charles Patrick, Henry James, Elizabeth May, Evangeline Rose oraz Arianna Daisy usłyszała o nich cała Polska! Para wychowywała wcześniej siedmioro dzieci, z dnia na dzień rodzina znacznie się powiększyła. Kilka dni później gruchnęła straszna wieść - odszedł Henry James. Starsze rodzeństwo pożegnało zmarłego chłopca wypuszczając w niebo biało-niebieskie balony. Mama pięcioraczków, pani Dominika nie miała lekko, tuż po porodzie musiała przejść operację kolana, które nie wytrzymało ciężkiej ciąży. Wylądowała na wózku inwalidzkim, żeby nie przeciążać zoperowanego stawu. Z kolei Charli musiał przejść operację serca. Chłopczyk miał "dziurkę w sercu. Malec wciąż przebywa w szpitalu, poważnie zachorował na zapalenie płuc.
Mama pięcioraczków o tym, skąd pomysł na liczną rodzinę
Pani Dominika na TikToku postanowiła odpowiedzieć na jedno z pytań internautów: "Skąd pomysł, aby mieć aż tyle dzieci?". Niewinne pytanie stało się przyczyną do poruszenia poważnego tematu.
- Był plan na pięcioro dzieci, ale jak wiadomo, życie może pokazać różne scenariusze - przekazała kobieta.
Pierwszy poród był katorgą.
- Poród z Filipem był koszmarnym porodem. Było to 33 godziny rodzenia siłami natury, gdzie środki przeciwbólowe na mnie nie działały. Okazało się, że akurat w tym momencie życia byłam w 5% osób, na które te środki po prostu nie działają. Filip w końcu urodził się przez cięcie cesarskie - słyszymy.
Wtedy na jaw wyszły komplikacje zdrowotne.
- Lekarze mnie otworzyli i długo nie chcieli złożyć z powrotem. Sama nie wiedziałam, o co im chodzi. Dopiero po operacji okazało się, że znaleźli dziwne narośle na moich jelitach i dokładnie nie wiedzą, co to jest. Po konsultacji stwierdzili, ze to nie jest nic, co by wpływało na moje życie - przekazuje kobieta.
Drugie dziecko udało się urodzić siłami natury, ale coś się wtedy zmieniło.
- Zaczęłam miewać ogromne bóle brzucha podczas owulacji, a już nie mówię o okresie, kiedy był taki ból, że nie mogłam wstać z łóżka. Zaczęłam mieć problemy z wypróżnianiem, ból był bardzo intensywny. Coś było ze mną nie tak. Do tego doszły czasami paraliże od pasa w dół. W momencie, kiedy dostałam takiego paraliżu (dwa razy), wzywaliśmy karetkę. Nie mogli dojść do tego, co mi jest - opowiada mama pięcioraczków.
Diagnoza: endometrioza
Okazało się, że lekarze w szpitalu wycięli wyrostek pani Dominice, ale... nie było takiej potrzeby. Okazało się wtedy, że kobieta choruje na endometriozę. Ból towarzyszył kobiecie od czasu dorastania, ale była przekonana, że "tak ma być".
Zaplanowano laparoskopię, by usunąć ogniska endometriozy. Po zabiegu, lekarz miał przekazać kobiecie, że ogniska są bardzo duże, rozprzestrzeniają się na organy wewnętrzne, m.in. jelita a to może dawać straszne skutki - nawet zagrożenie życia.
- Lekarz powiedział mi, że "dla pani super rozwiązaniem byłoby być w ciąży". Wytłumaczył, że podczas ciąży te hormony, które są hormonami ciążowymi usypiają tą chorobę i ona nie rozwija się aż tak - opowiada pani Dominika.
Listen on Spreaker.