Rodzinę państwa Clarków poznała cała Polska! Wszystko za sprawą narodzin pięcioraczków. Jaka jest ich historia? Pani Dominika (37 l.) jest Polką pochodzącą z powiatu lubaczowskiego na Podkarpaciu. Po studiach w krakowskiej AGH wyjechała do Wielkiej Brytanii szukać swojego miejsca na ziemi. Był rok 2010. Tam zapragnęła pracować jako nauczycielka, ale musiała przejść całą drogę edukacji od początku. To nie zniechęciło zdeterminowanej kobiety. Napisała angielską maturę i skończyła tam studia, które pozwoliły jej pracować jako nauczycielka matematyki na wyspach. W międzyczasie poznała Brytyjczyka -Vincenta Clarke (37 l.). Przyjaźń szybko zmieniła się w miłość i para postanowiła się pobrać! Potem na świat przychodziły kolejne pociechy, które dzisiaj mają: 12 i 10 lat, bliźniaki 7 lat, bliźniaki 4 lata i roczna córeczka.
Zdecydowali się zamieszkać w Polsce. Wybudowali dom w gminie Horyniec-Zdrój
Małżeństwo 6 lat temu podjęło decyzję o zamieszkaniu w Polsce. Mąż pani Dominiki zdecydował, że wybudują dom w rodzinnych stronach kobiety. I tak rodzina Clarke ma swoje gniazdko, które jest piękne i przytulne w malowniczo położonej wsi Puchacze w gminie Horyniec-Zdrój. Para zawsze chciała mieć wielka rodzinę. Oboje prowadzą firmę, która zajmuje się sprzedażą towarów w całej Europie, mogą pracować z domu, co też robią. Połączyli pracę z marzeniami i do lutego tego roku byli szczęśliwą 9-osobową rodziną. W planach była kolejna pociecha, ale szybko się okazało, że nie będzie ósmego dziecka, a pięć maleństw!
Narodziny pięcioraczków. Tym żyła cała Polska!
12 lutego w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, w 28. tygodniu, przez cesarskie cięcie przyszło na świat rodzeństwo pięcioraczków.
- Zdarzył się cud, zaszłam w taką ciążę. Planowaliśmy ósme dziecko, a okazało się, że dzieci będzie więcej – powiedziała po porodzie mama dzieci. Małżeństwo dzień po narodzinach pięcioraczków powiedziało pozostałym dzieciom, że mają pięcioro rodzeństwa. Wcześniej przekazali dzieciom, że rodzina powiększy się o trzy osoby. - Nie chcieliśmy, żeby rozpowiadały w szkole. Nie chcieliśmy ich też przerazić – mówiła pani Dominika.
Niestety Henry James Clarke - jeden z pięcioraczków urodzonych w Krakowie zmarł 15 lutego. Chłopiec żył trzy dni. Starsze rodzeństwo pożegnało zmarłego maluszka w wzruszający sposób. Wypuścili w niebo biało-niebieskie balony i przed domem zapalili race na znak pamięci. Kolejny z chłopców musiał przejść operację serca, ta na szczęście powiodła się i stan pozostałej czwórki jest coraz lepszy. Pani Dominika po porodzie musiała przejść operację kolana, które nie wytrzymało ciężkiej ciąży. Wylądowała na wózku inwalidzkim, żeby nie przeciążać zoperowanego stawu. Czeka ją jeszcze drugi taki sam zabieg, ale kobieta nie poddaje się. Co drugi dzień jeździ do krakowskiego szpitala odwiedzić maluchy oraz przekazać pokarm dla nich. Wszystkie maluszki mają się coraz lepiej, nawet zoperowany chłopczyk niebawem wróci do sióstr, a pani Dominika przekazała nam cudowną wiadomość!
- Na Wielkanoc może być nas w domu więcej, bo lekarze przypuszczają, że w piątek Elizabeth, którą nazywamy Elą może wrócić do domu! Liczymy na to, że lada dzień wszystkie maluchy będą już z nami- powiedziała szczęśliwa mama.
Przygotowania do Wielkanocy w domu rodziny Clarków
Zanim maluchy pojawią się w domu Clarków, rodzina przygotowuje się do Wielkanocy. Wspólnie ozdabiają pisanki i tworzą ozdoby świąteczne. Dzieci co roku zajmują się dekorowaniem pierniczków, które od razu w dużej mierze są zjadane, a wszyscy mają z tego ogrom radości. Polsko-brytyjska rodzina wspólnie przygotowuje też babeczki w kształcie świątecznych zajączków. To zwyczaj pielęgnowany od lat. W słodkim przybieraniu świątecznych muffinek uczestniczą wszyscy. Rozmawiają wówczas w dwóch językach i cały czas okazują sobie miłość i wsparcie. Pomagają sobie i nawzajem się dopingują. Wsparcie to coś, co rodzice wpajają dzieciom od zawsze. Pan Vincent w trudnym czasie dla żony jest jej opoką i oparciem. Zostaje z dziećmi, przejął prowadzenie firmy i ciągle pomaga żonie w codziennych obowiązkach. Kiedy pani Dominika przez wózek inwalidzki musiała zamieszkać na parterze w domu, to ojciec dzieci został na piętrze, by się zajmować pociechami w nocy.
Tak rodzina spędza Wielkanoc
Dzieci nie mogą doczekać się Wielkanocy, bo po pierwsze prawdopodobnie będzie ich więcej, a po drugie uwielbiają świąteczny poniedziałek. W domu Clarków nikt się nie polewa wodą, a wszyscy szukają czekoladowych niespodzianek, które zostawił zajączek wielkanocny. Spacerują wówczas całą rodziną z koszyczkami i zaglądają w każde miejsce w ogródku, wypatrując czekoladek. Wiele zwyczajów domu polsko- brytyjskiej rodziny nieco różni się od tych, które występują w typowo polskiej rodzinie. W Niedzielę Palmową mają przepiękne palmy z prawdziwych liści palmowych, a Wielką Niedzielę z reguły spędzają aktywnie, a nie siedząc za stołem. Pani Dominika zaznaczała, że tak duża rodzina ma ogromne potrzeby i ciężko jest „po polsku” wyjść na gościnę i usiąść przy sałatce, bo każde z gromadki dzieci ma jakieś swoje potrzeby, którym rodzice starają się sprostać. Nadchodząca Wielkanoc w tej wielkiej, kochającej się rodzinie na pewno będzie wesoła i pełna nadziei na szybki powrót najmłodszych maluszków ze szpitala. Vincent i Dominika są bardzo pozytywnie nastawieni do życia i życzą sobie tylko zdrowia, bo jak zapewniają, o resztę są w stanie zadbać sami bo miłość, wsparcie i zrozumienie się nawzajem już mają.