Policjanci z Łańcuta podali informację o kierowcy, który 13 kwietnia 2023 roku miał jechać samochodem, a w jego krwi stężenie alkoholu przekraczało niemal dwukrotnie dawkę śmiertelną.
- Policjanci otrzymali zgłoszenie o pijanym kierowcy, który w Rakszawie wjechał do przydrożnego rowu. Kierujący oplem miał następnie wysiąść z samochodu i obok niego zasnąć. Na miejscu, przy samochodzie, policjanci zastali śpiącego mężczyznę. Okazał się nim 63-letni mieszkaniec gminy Rakszawa. W związku ze stanem upojenia alkoholowego mężczyzna trafił do szpitala. Tam badanie krwi wykazało u niego 7 promili alkoholu. Podczas wykonywanych czynności okazało się, że 63-latek nie ma prawa jazdy i jest objęty sądowym zakazem prowadzenia pojazdów mechaniczny. Dodatkowo opel, którym kierował nie posiadał aktualnych badań technicznych - informował Wojciech Gruca, rzecznik prasowy łańcuckiej policji.
Mieszkańcy Rakszawy nie wierzą w winę kierowcy
Jak ustaliliśmy, kierującym pojazdem był Marek M., mieszkaniec Rakszawy, który w czerwcu 2022 stracił uprawnienia za jazdę pod wpływem alkoholu. Auto, które prowadził nie było jego własnością. Mimo tych wszystkich przewinień, mieszkańcy Rakszawy z którymi rozmawialiśmy, nie potępiają pijanego kierowcy.
- On jest tutaj znany, proszę o niego nie pytać i nie szukać go. Jechał, to jechał. Po co to drążyć. Nic nikomu się nie stało, a on będzie miał problemy- powiedział jeden z mężczyzn pod dużym supermarketem - To nie może być prawda! Miałby 7 promili? Szukają czegoś na niego, on pił, ale nie aż tyle! To kłamstwo! Policja niech prawdziwych bandytów łapie... - dodał zdenerwowany inny mężczyzna.
- Po co z nim gadać, on nie będzie rozmawiał. Po co ta cała afera? On ma rodzinę. Nie trzeba tych kłamstw wypisywać - skwitowała mieszkanka Rakszawy.
Również żona Marka M. stwierdziła, że media, które cytowały komunikat policyjny o zdarzeniu podały nieprawdę.
- Mój mąż jest w depresji. Nie porozmawia (…). Już teraz nie będzie jeździł samochodem. (...) Alkoholik obiecuje, a robi swoje - powiedziała kobieta w rozmowie z dziennikarką „Super Expressu”.
Żona Marka M. zaznaczyła, że mężczyzna nie wyjechał z domu, a wracał z działki. Kiedy pytaliśmy partnerkę 63-latka, jak długo mężczyzna pił, skoro wynik wykazał 7 promili we krwi stwierdzała, że niedługo.
-Ja nic nie powiem. Rakszawa to spokojna wieś. Wszyscy mogą pisać kłamstwa!- skomentował inny rozmówca - Ciekawe, jak oni go zbadali, że niby miał 7 promili. Ja go widziałem dzień przed tym i normalnie rozmawiał. Nie wyglądał, jakby był w jakimś ciągu alkoholowym. Tu policja non stop się czai i albo kogoś na rowerze "drapną", albo tak szukają i robią sensację. Na pewno tyle nie miał- stanowczo stwierdził jeden z sąsiadów Marka M.
- Pisanie o nim zrobi mu straszną krzywdę. To żadna sensacja! Zamiast zająć się czymś ważnym to głupoty się podaje, żeby zniszczyć człowieka - skomentował inny mieszkaniec Rakszawy - Jakby coś zrobił, to można by pisać, a tak... Sam wyszedł z auta jak wjechał do tego rowu, to na pewno nie miał tyle we krwi- dodał mężczyzna.
Pijany kierowca opla odpowie przed sądem za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.