Maksiu umarł na wakacjach

i

Autor: Beata Olejarka/Super Express Maksiu umarł na wakacjach

Miał tylko 17 miesięcy... Wpis rodziców zmarłego Maksia z Łańcuta łamie serce

2020-09-08 17:25

Rodzinny wyjazd nad morze był zaplanowany w każdym calu. Po wspólnym tygodniu nad Bałtykiem rodzice z siedemnastomiesięcznym Maksiem mieli wrócić do Łańcuta. Niestety pod koniec urlopu dziecko źle się poczuło, rodzice udali się z maluszkiem do puckiego szpitala. Tam doktorka stwierdziła, że dziecko ma infekcje krtani i odesłała chłopca bez wykonywania szczegółowych badań do domu. Maluszek dostał jeszcze jakiś zastrzyk. Następnego dnia rano już nie żył. Teraz rodzina siedemnastomiesięcznego chłopca opublikowała niezwykle poruszający wpis.

Przypomnijmy, to miał być wymarzony urlop, który rodzice Maksia – Maja Marusiak (39l) i Mariusz Panek (40l) z Łańcuta, planowali już od dawna. Skończył się jednak tragedią. Maksiu zmarł. Na profilu prowadzony przez rodzinę zmarłego Maksia czytamy:

„ 8 Sierpnia, równy miesiąc temu, załamał się nam świat. Tragedia ta dotknęła nie tylko naszą trójkę, czyli najbliższe osoby Maksia. Nasza rozpacz wyszła daleko poza krąg naszej rodziny. Trafiła także do Was – do sąsiadów, do znajomych, albo do osób z nawet drugiego końca Polski. 8 sierpnia załamał nam się świat. Nic już nigdy nie będzie takie samo; takie jak jeszcze chwile temu. Dla rodziców słodki aniołek, dla mnie kochany braciszek, a jeszcze dla innych osób w rodzinie to wnuczek czy malutki chrześniak. Jest i pozostanie na zawsze. Każda z osób tu zgromadzonych cierpi razem z nami. Tak, jak miało to miejsce podczas pogrzebu, gdzie Maksiunia pożegnało wiele osób, bez względu na to, czy miały okazję poznać naszego małego aniołka. 8 sierpnia, miesiąc temu, umarła w nas wszystkich jakakolwiek chęć do dalszego życia. Kolory przestały być tak barwne, jak jeszcze niedawno, a każde miejsce wyglądało jak pułapka najeżona wspomnieniami. Schody, po których Maks coraz śmielej się wspinał; Ukochane przez niego kurki u sąsiadki; także zwykłe codzienne przedmioty jak niebiesko-zielone buciki w przedpokoju, na których widok pękłem po powrocie do rodziny. Wyzwaniem jest wyjście na zakupy, bo co rusz można wpaść na roześmiane dzieci czy dział dziecięcy, który jeszcze niedawno odwiedzaliśmy wspólnie. Tego żalu i cierpienia nigdy się nie pozbędziemy. Nie pozwolimy jednak na to, by pamięć o Maksiu zgasła. Nagrobek obok zdobi maksyma „Nie umiera ten, kto pozostaje w sercu i pamięci bliskich”. Zrobimy więc co w naszej mocy, by Maks żył wiecznie w naszych wspomnieniach oraz sercu. Dla mnie więc Maks na zawsze pozostanie najradośniejszym chłopcem, jakiego kiedykolwiek spotkałem na swojej drodze. Pamięć o nim, także nagrania jego śmiechu i słodkiego głosu będą motywowały mnie i bliskich do nieustępliwej walki o to, by rzekoma nieuchronna ręka sprawiedliwości faktycznie taka była. Będziemy robić co w naszej mocy, by winni największego cierpienia w naszym życiu, odpowiedzieli za swe czyny(…).-post łamiący serce podpisali Rodzice i Brat zmarłego Maksia.

- Prokuratura Rejonowa a w Łańcucie wszczęła postępowanie  ws. śmierci malca - Postanowieniem z dnia 12 sierpnia prokuratura wszczęła śledztwo ws. narażenia małoletniego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez lekarza pełniącego dyżur w Poradni Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej i nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonego - informował Marek Jękot Prok. rejonowy. Wstępne wyniki sekcji zwłok mówią o ostrej rozedmie płuc i obrzęku mózgu. Rodzice Maksia są załamani. W ich domu panuje cisza, po starcie jedynego wspólnego dziecka. Zapowiadają, że zrobią wszystko, żeby wyjaśnić sprawę śmierci ich synka

Czytaj też: Łańcut. Rodzice zmarłego Maksia napisali list: "Zawsze będziesz naszym CUDEM"

Nasz syn zmarł kilka godzin po wizycie w szpitalu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki