35-letnia mieszkanka Mielca (woj. podkarpackie) podejrzana jest o udział w nielegalnym zbiegowisku, kierowanie gróźb karalnych oraz nawoływanie do przestępstwa. Sprawa ma związek z niedzielnymi zajściami na jednej z ulic miasta, w której udział brała m.in. grupa Romów i Polaków. Omal nie doszło do krwawej wojny między blokami Miasteczka Młodego Robotnika. Są pierwsze zatrzymania i zarzuty, ale to nie koniec sprawy. Oto nowe fakty w sprawie konfliktu w Mielcu.
Jak informuje podkarpacka policja, wobec 35-letniej kobiety prokurator zastosował środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego oraz zakazu zbliżania się do 64-letniego pokrzywdzonego, wobec którego kierowała groźby. W minioną niedzielę policjanci interweniowali wobec grupy osób, które zgromadziły się na ulicy Miasteczko Młodego Robotnika w Mielcu, gdzie doszło do eskalacji konfliktu pomiędzy dwiema grupami mieszkańców Mielca, w tym grupy Romów – przypomina Polska Agencja Prasowa.
Polecany artykuł:
W poniedziałek policjanci zatrzymali 35-letnią mieszkankę Mielca. – Na chwilę obecną podejrzanej przedstawiono zarzut udziału w nielegalnym zbiegowisku, kierowania gróźb karalnych oraz nawoływania do przestępstwa. 35-latka złożyła wyjaśnienia – informują mundurowi z KPP w Mielcu.
Zebrany materiał dowodowy pozwolił również wszcząć postępowanie wobec 37-letniego kierującego bmw. Mężczyzna będzie odpowiadał za narażenie osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jak wynika z materiałów, którymi dysponuje policja, w ubiegłą niedzielę mężczyzna próbował wjechać w grupę osób stojącą na parkingu wzdłuż zaparkowanych samochodów na terenie Miasteczka Młodego Robotnika – informuje PAP. Funkcjonariusze proszą o zgłaszanie się osób pokrzywdzonych lub świadków, które widziały to zdarzenie.
Policjanci w sprawie nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym wciąż zbierają materiał dowodowy, ustalają i przesłuchują świadków, analizują zabezpieczony materiał wideo.
Do zdarzenia w Mielcu odniosło się Stowarzyszenia Romów w Polsce, które wydało w tej sprawie oświadczenie. Stowarzyszenie – czytamy – „stanowczo potępia wszelkie akty przemocy słownej i fizycznej”.
– Zwracamy uwagę, że konflikty powinny być rozstrzygane na drodze prawnej przy udziale wszystkich służb działających w ramach polskiego systemu prawnego. Od wymierzania sprawiedliwości są policja i sądy. W żadnym przypadku nie powinno brać się spraw w swoje ręce. Wszyscy obywatele Polski są wobec prawa równi i w równy sposób muszą go przestrzegać – napisano w oświadczeniu, cytowanym przez PAP.
Zdaniem stowarzyszenia, „szybka reakcja policji spowodowała, że konflikt nie przybrał na sile i nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń”.