DZIENNIKARKA Z LUCKA

i

Autor: Archiwum prywatne Maja Gołub pracuje dla portali ogólnoukrainskich

Młoda Ukrainka z Łucka opowiada o wojnie na Ukrainie: "Syreny najczęściej wyją w nocy" [GALERIA]

2022-03-02 10:05

Maja Gołub (33 l.) niedawno wróciła na Ukrainę z Mołdawii, gdzie była na miesięcznym stażu. Do 24 lutego pracowała jako ukraińska dziennikarka z Łucka. Niestety, od czwartku jej normalne życie legło w gruzach. W trakcie wojny musi pracować zdalnie. Jednak nie może się pogodzić z rosyjską agresją na swój kraj i pomaga w walce o wolność swojej ojczyzny. Jest w bojowym nastroju i wierzy w zwycięstwo Ukrainy. Kobieta zdecydowała się opowiedzieć, co robią ludzie w jej miasteczku, żeby walczyć.

Łuck leży około 400 km od Kijowa i około 150 km od Lwowa. Miasto, jak każde inne u naszych wschodnich sąsiadów zostało zmuszone walczyć o swoją wolność.  Ludzie nie mogą odprowadzać dzieci do szkół, wychodzić do restauracji, czy spokojnie spacerować po mieście. Od czasu pierwszego ataku Rosji na Ukrainę, nikt nie śpi tam spokojnie. Maja Gołub zdecydowała się opowiedzieć jak teraz wygląda życie Ukraińców. Tych którzy, nie wyjechali z targanej wojną ojczyzny.

Zobacz też: Władek, uchodźca z Ukrainy swoje 11. urodziny obchodził w Sieniawie. Ten gest chwyta za serce [GALERIA]

- Po rozpoczęciu pełnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę moje życie się zmieniło. 24 lutego obudziłam się w domu o 7 rano od odgłosów wybuchów na terenie łuckiego lotniska wojskowego. Na początku nie rozumiałam, co się dzieje, ale potem pomyślałam o tym lotnisku w pobliżu. Kiedy przeczytałam wiadomości w Internecie, zdałam sobie sprawę, że odgłosy wojny dotarły do ​​Łucka. Moje miasto jest teraz stosunkowo spokojne. Wielkiej paniki nie ma. Jednak od czasu do czasu w Łucku rozlega się syrena, ogłaszając alarm przeciwlotniczy na Wołyniu. Oznacza to, że musisz jak najszybciej udać się do schronu przeciwbombowego lub piwnicy. Jeśli nic takiego nie ma w pobliżu, trzeba zamknąć się w łazience lub korytarzu w mieszkaniu, w którym nie ma okien- mówiła kobieta.

Dalsza część artykułu poniżej galerii zdjęć: Młoda Ukrainka z Łucka opowiada o wojnie na Ukrainie [GALERIA]

Tłum na przejściu granicznym w Medyce

Wojna na Ukrainie. Jak wygląda sytuacja w sklepach?

Kiedy pytamy, czy w sklepach można zrobić normalne zakupy, Maja odpowiada, że teraz nic nie jest normalne

-Kupiłam dużo jedzenia i wody na zapas. W Łucku są już mniejsze kolejki do supermarketów, niż jeszcze 5 dni temu. W sklepach są wszystkie najpotrzebniejsze produkty. Niektóre sklepy skróciły czas pracy i podniosły ceny towarów. Większość kawiarni jest zamknięta, niektóre sprzedają kawę na wynos. Dziś w centrum miasta zastał mnie sygnał alarmowy. W tym momencie byłam w supermarkecie. Musieliśmy zejść poniżej pierwszego piętra. Żaden z kasjerów nie pracuje podczas syreny, bo jest to zabronione. Strażnik powiedział, że wypuści wszystkich, gdy wyłączy się alarm powietrzny. Mam już doświadczenie przebywania w piwnicy w nocy, bo syreny najczęściej wyją w nocy- relacjonowała młoda Ukrainka.

Kobieta na co dzień po mieście porusza się komunikacją miejską. Od czasu agresji na Ukrainę w autobusach i trolejbusach oprócz podania nazwy przystanku, jest też informacja o najbliższym schronie, gdzie można się udać w razie alarmu. Jeśli takiego miejsca nie ma w pobliżu, to podawana jest informacja o najbezpieczniejszym miejscu w okolicy.

Zobacz też: Medyka. Kobiety z dziećmi czekają po 2 dni na wejście do Polski. Poruszające słowa

- Mam silny charakter i nie mam teraz paniki, ani strachu w sobie.  Okres pełnej inwazji Rosji na Ukrainę to najdłuższy dzień i noc w moim życiu. Nastrój jest bojowy i pełen wiary w zwycięstwo. Wojna zjednoczyła ludzi. Teraz w Łucku wolontariusze w niektórych punktach zbiórek  przekazują żywność i wszystko, co niezbędne dla wojska. Ze względu na stan wojenny obowiązują nowe zasady w naszym życiu,  oraz godzina policyjna od 22.00 do 7.00 rano. Nie przeszkadza to ludziom, żeby razem robić wszystko, co pomoże w osiągnięciu wspólnego celu. Ludzie wierzą w Siły Zbrojne Ukrainy oraz w to, że wojna się niebawem zakończy- dodaje dziennikarka.

Mieszkańcy Łucka pomagają żołnierzom

Maja opowiada o wielkiej heroiczności mieszkańców Łucka, którzy organizują się, by pomóc ukraińskim żołnierzom, broniącym kraju przed rosyjską agresją. Mieszkańcy jej miasta spotykają się w określonym miejscu, aby wspólnie robić siatki maskujące, które zostaną przekazane wojskowym.

Zobacz również: Rząd wprowadził stopień alarmowy BRAVO na Podkarpaciu! Co to oznacza?

- Będą one służyć żołnierzom do osłony sprzętu podczas wojny rosyjsko-ukraińskiej. Mieszkańcy Wołynia podeszli do tej pracy w sposób przemyślany. Przed jej rozpoczęciem każdy dowiaduje się, jak robić siatkę maskującą. Ponadto dla osób, które nigdy wcześniej tego nie robiły, organizowane są warsztaty. Na miejscu wojskowi tłumaczą, jaka tkanina jest najlepsza do robienia takich siatek. Kolory są różne dla pory zimowej i wiosennej. Wszyscy chcą pomóc. Jedni wykonują siatki maskujące, inni robią koktajle Mołotowa. Jak przygotować taki koktajl była nawet instrukcja w telewizji. Ludzie nie mogą teraz pokazać się kto to robi, kto wykonuje siatki dla wojska, bo to niebezpieczne, ale zapewniam, ze Ukraina ma wielu dzielnych mężów stanu- mówiła poruszona.

Cywile, którzy decydują się zostać przygotowują posiłki dla wojska i przekazują pieniądze żołnierzom. Maja nie chce opuszczać Ukrainy. Chce zostać w swoim kraju. -Mam przyjaciół na Ukrainie i za granicą. Ci, którzy są teraz w Łucku, mówią, że zostają. Żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy odważnie bronią swojego terytorium i ludności cywilnej.  Ukraińcy walczą dzielnie i mężnie. Rosja jest krajem agresorem, ponieważ najechała na Ukrainę. Mam nadzieję, że jej przywódcy za to odpowiedzą- skwitowała.  Kiedy pytamy Maję za czym tęskni najbardziej szybko pisze, że w mieście rozległ się kolejny alarm bombowy i musi jak najszybciej zejść do piwnicy. Tam nie ma zasięgu. Trzeba przeczekać najtrudniejsze momenty. Po dwóch godzinach odpisuje.

- Bardzo mi przykro, że wojna odbiera życie wojskowym i cywilom. Nie mogę się z tym pogodzić! Tęsknię za swoim normalnym życiem, które trwało do 24 lutego. Miałam wiele planów na działalność dziennikarską. Myślałam o nowych projektach i podróżach. Zawodowo uprawiam również taekwondo. Jednocześnie wojna pokazała, jak wielu przyjaciół jest gotowych mi pomóc i wesprzeć. Piszą do mnie i dzwonią przyjaciele i znajomi z innych krajów, którzy są gotowi pomóc mi wyjechać i osiedlić się w bezpiecznym miejscu gdzieś za granicą. Wokół mnie są wspaniali i kochani ludzie. Teraz mogę tylko wierzyć w zwycięstwo mojego kraju- mówiła Maja.

Wojna na Ukrainie. Wsparcie z Polski

- Dziękuję naszym przyjacielem z Polski za pomoc i wsparcie. Jest to dla nas bardzo ważne w tak ciężkiej chwili!- podsumowała na zakończenie rozmowy młoda dziennikarka.

Maja prosi, by nie podawać miejsc, w których ludzie wykonują siatki maskujące i koktajle Mołotowa dla wojska. Ze względów bezpieczeństwa chce tego uniknąć. Aby zapewnić bezpieczeństwo wolontariuszom, nie pokazuje także twarzy ludzi pomagających ukraińskim żołnierzom i nie podaje ich nazwisk.

Sonda
Boisz się wojny w Ukrainie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki