Młode małżeństwo osierociło trzech synów. Co dalej z Sebastianem, Arturem i Norbertem?

i

Autor: REPRODUKCJA SE Młode małżeństwo osierociło trzech synów. Co dalej z Sebastianem, Arturem i Norbertem?

Młode małżeństwo osierociło trzech synów. Co dalej z Sebastianem, Arturem i Norbertem?

Trzech kilkuletnich chłopców w ułamku sekundy zostało bez rodziców. Marzena K. (37 l.) i Mariusz K. (39 l.) z Przędzla pod Rudnikiem nad Sanem zginęli w tragicznym wypadku w Jamnicy. Co dalej z dziećmi? Jaki jest ich stan zdrowia?

W sobotę (3 lipca) ok. godz. 15 na stalowowolskim odcinku drogi wojewódzkiej nr 871 doszło do tragicznego wypadku. "Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący audi S7, jadąc od Stalowej Woli w kierunku Jamnicy, podczas wyprzedzania zderzył się z jadącym z przeciwka audi A4, którym podróżowało trzy osoby, w tym kilkuletnie dziecko" - informowała Ewelina Wrona z KWP w Rzeszowie. Para zginęła na miejscu i osierociła trójkę dzieci. Strażacy wyciągnęli z samochodu przerażonego 3-letniego Sebastianka, który nie wiedział, że jego rodzice nie żyją. W tym czasie w domu byli Artur i Norbert.

ZOBACZ: Kim byli rodzice, którzy zginęli w tragicznym wypadku w Jamnicy? Osierocili troje malutkich dzieci [ZDJĘCIA]

Co dalej z dziećmi?

3-letni Sebastian po wypadku trafił do szpitala. Chłopiec ma złamaną nogę i spędzi tam jeszcze kilka dni. Z kolei Artur i Norbert są pod opieką dziadków. We wtorek (6 lipca) ma się odbyć się posiedzenie sądu w sprawie tymczasowej opieki nad dziećmi. Z naszych informacji wynika, że opiekę nad chłopcami ma sprawować brat Marzeny K., która zginęła w wypadku.

Pomoc płynie z całej Polski

Dzień po tej rozdzierającej serce tragedii w Internecie ruszyła zrzutka dla chłopców, którym bezmyślny kierowca odebrał najważniejsze dla nich osoby - rodziców. W kilkadziesiąt godzin zebrano ponad pół miliona złotych i ta kwota cały czas rośnie.

Tragedia w Jamnicy. Kim był sprawca?

Sprawcą wypadku był 37-letni mężczyzna. Prowadził on luksusowe audi S7, które kosztuje ponad 400 tysięcy złotych. W wyniku zdarzenia został ranny i trafił do szpitala. Przeszedł tam operację, ale jego życiu nic nie zagraża. Mężczyzna usłyszał już zarzuty, ale się do nich nie przyznał.

- Grzegorzowi G. ogłoszono zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości oraz kierowania pojazdu w stanie nietrzeźwości. Podejrzany nie przyznał się do popełniana zarzucanych mu przestępstw oraz skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień - powiedział Adam Cierpiatka, szef Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli.

37-latek przebywa w szpitalu i nie wiadomo, kiedy zostanie z niego wypisany. Na ten moment lekarze nie dali zgody na jego zatrzymanie ze względu na stan zdrowia. Tuż po wypadku pobrano od mężczyzny krew. Okazało się, że miał w organizmie ponad 1,6 promila alkoholu!

Kulisy wypadku w Jamnicy. Pijany kierowca zabił rodziców trójki dzieci! 37-latek nie chciał rozmawiać ze śledczymi

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki