W sierpniu 2020 w hipermarkecie E.Leclerc w Rzeszowie doszło do bulwersujących wydarzeń. Rzeszowski policjant Waldemar S. miał wkładać smartfon pod sukienkę pani Moniki, robić zdjęcia oraz nagrywać filmiki miejsc intymnych.
– Gdy kobieta znajdowała się na jednym z działów sprzedaży, podszedł do niej nieznany mężczyzna, a następnie przykucnął za nią i trzymanym w ręce telefonem komórkowym zaczął utrwalać intymne części jej ciała – opisywał wówczas Paweł Król, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Mąż poszkodowanej Moniki P. zauważył co się dzieje i natychmiast zareagował. Partner kobiety wraz z ochroną sklepu obezwładnił mężczyznę. Następnie wezwano policję. Szybko na jaw wyszło, że obezwładniony Waldemar S., to również aktywny policjant. Przy tym mąż i ojciec.
- Potwierdzam, że zatrzymany mężczyzna jest policjantem. - informował nas po całej sprawie Adam Szeląg rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Waldemar S. miał dotąd nienaganną opinię i dobry przebieg służby. Policjanci wszczęli postępowanie wewnętrzne, dzielnicowy został zwolniony ze służby. Kobieta w rozmowie z nami na początku procesu wspominała, że mężczyzna tuż po zatrzymaniu w sklepie, gdy już wraz z ochroną przeszli do kantorku na zapleczu, ciągle ją przepraszał i miał powtarzać w kółko zdanie: "Jestem zwykłym śmieciem".
Waldemar S. fotografował miejsca intymne też w innych sklepach?
Po zdarzeniu mężczyzna przesłuchiwany w Prokuraturze nie przyznawał się do winy. Podczas procesu zeznania Waldemara S. były utajnione. Śledczym nie udało się odzyskać danych z telefonu, którym wówczas posługiwał się Waldemar S. Zabezpieczona za to inny telefon i laptop. Tam ujawnionych zdjęć były niezliczone ilości. Cały proceder miał zacząć się jeszcze w 2016 roku, kiedy mężczyzna mieszkał w Warszawie! Jak zauważył prokurator ostatnie zdjęcia, które udało się zabezpieczyć w materiale dowodowym ewidentnie są z Podkarpacia. Do fotografowania części intymnych miało dochodzić w kilku marketach na terenie Rzeszowa.
Poszkodowana Monika P. nie odnalazła się na zabezpieczonych zdjęciach. Według kobiety zdjęcia, które miała oglądać pochodziły sprzed kilku lat. Śledczym nie udało się odblokować telefonu Waldemara S., którego miał wówczas używać. Kobieta po raz kolejny została przesłuchana przed sądem i podkreśliła, jak to zdarzenie wpłynęło na jej życie. Mówiła o tym, że po dziś dzień rozgląda się po sklepach w obawie, że ktoś mógłby robić jej zdjęcia i że czuje wstyd po tym, co się stało. Przestała nosić sukienki, a tamte zdarzenia ciągle wywołują u niej ogromne emocje. Do tego stopnia, że kobieta odpowiadała na pytania obrońcy oskarżonego, płacząc. Sam oskarżony nie pojawił się na sali rozpraw.
Zdjęcia z Warszawy i Rzeszowa
W mowie końcowej prokurator podkreślił, że oskarżony Waldemar S. miał ogromną ilość zdjęć kobiet, które najprawdopodobniej nie były świadome faktu, że ktoś wkłada im telefon pod sukienkę i rejestruje obraz. Oskarżyciel publiczny przytoczył twierdzenia biegłych, którzy mieli opisać, jak wyglądała proces rejestracji bielizny, czy kobiecych części intymnych w marketach. Zdjęcia z lat 2016 i 2017 pochodzą z marketów w Warszawie, zdjęcia późniejsze do których udało się dotrzeć z m.in. z lat 2019 i 2020 najprawdopodobniej pochodzą z Rzeszowa. Prokurator bez wahania rozpoznał miejskie markety. Prokurator podnosił, że na filmach bez wątpienia widać, co oskarżony chciał sfilmować i wnosił o uznanie Waldemara S. winnego zarzucanych mu czynów i wymierzenie kary 1 roku ograniczenia wolności w wymiarze prac społecznych po 40 godzin miesięcznie, przepadku zabezpieczonych nośników tj. telefonów i laptopa, oraz obarczenie oskarżonego kosztami postępowania i podanie wyroku do wiadomości publicznej. Pełnomocnik poszkodowanej Moniki P. dodatkowo wnosił o 10 tys. zł zadośćuczynienia dla kobiety. Obrońca oskarżonego podnosił, że Waldemar S. miał stresującą pracę jako policjant i zdiagnozowano u niego zaburzenia z którymi obecnie walczy na terapii. Podnosił, że oskarżony zapłacił już ogromną cenę, gdyż został wyrzucony z pracy oraz napiętnowany społecznie, zarówno on jak i jego rodzina, której spokój również został zaburzony. Obrońca zauważył, że w życiu przytrafiają się nam różne rzeczy i życie różnie może się potoczyć, a media przedstawiły oskarżonego w najgorszym świetle. Według obrońcy nie zostały wypełnione znamiona wykroczenia o które jest oskarżony Waldemar S. i wnosił o jego uniewinnienie.
Wyrok w tej sprawie zapadnie 22 kwietnia 2022 roku.