Za nami bardzo niespokojna doba na Podkarpaciu. W poniedziałkowy wieczór i noc z poniedziałku na wtorek nad naszym regionem przeszła nawałnica, podczas której prędkość wiatru przekraczała 100 km/h. Do tego pojawiły się obfite opady deszczu i burze. Główny wpływ ma na to niż Mortimer przechodzący nad Polską.
W konsekwencji tego załamania pogody na ziemię runęło dużo połamanych drzew i konarów. Od wczorajszego popołudnia, aż do późnych godzin nocnych, podkarpaccy strażacy wyjeżdżali do co najmniej kilkunastu interwencji na godzinę. Najwięcej interwencji odnotowano w powiatach: dębickim, leżajskim, rzeszowskim, kolbuszowskim, strzyżowskim i mieleckim. W usuwanie skutków nawałnic, które przeszły nad Podkarpaciem, zaangażowanych było ponad 1500 strażaków Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej.
- 260 razy wyjeżdżaliśmy do usuwania skutków frontu burzowego, który przechodził wczoraj wieczorem i w nocy nad naszym regionem. Większość naszych interwencji dotyczyła usunięcia połamanych drzew i konarów, głównie z jezdni i chodników - przyznał rzecznik Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego PSP.
Jak już informowaliśmy, nie obyło się bez ofiary śmiertelnej, a także szkód materialnych. - Niestety doszło także do tragicznego zdarzenia. Po godzinie 16.00 na przejeżdżające auto spadło złamane drzewo. Do wypadku doszło w Nowym Narcie w powiecie niżańskim. Autem podróżowały cztery osoby. Na miejscu zginął 42-letni kierowca, dwoje pasażerów zostało zabranych do szpitala z obrażeniami, czwartej osobie nic poważnego się nie stało. Drzewa uszkodziły także domy mieszkalne, m.in. w powiecie strzyżowskim oraz dębickim, gdzie drzewo runęło na dom niszcząc dach oraz ściany szczytowe. Na szczęście w tych przypadkach nikomu nic się nie stało, nikt nie został ranny - powiedział przedstawiciel podkarpackich strażaków.
Podcasty
Playlisty tematyczne
