Śledztwo w sprawie zabójstwa pielęgniarki Haliny G.(52l+) trwało od 2014 roku. Ciała nigdy nie znaleziono, ale są ślady, które prowadziły do jej byłego męża. Mieszkanka Jasła, ostatni raz była widziana w pobliżu swojego miejsca zamieszkania, tj. Jasło ul. 17 Stycznia, we wtorek 5 sierpnia 2014 r., około godz. 21. Kobieta po odwiezieniu syna na autobus odwiedziła jeszcze sąsiadów. Śledczy ustalili, że wróciła do domu, bo rozbawiała z telefonu stacjonarnego. Tuż przed zabójstwem miała jeszcze telefonować do przyjaciół. Potem według sądu w jej domu pojawili się mąż Janusz G. działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia swojej byłej żony i nie stosując się do zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 50 metrów, wszedł do jej domu i zaatakował żonę. Według ustaleń biegłych Janusz G. zadał swoje żonie co najmniej dwa uderzenia nieustalonym przedmiotem, powodujące krwawienie z powstałych ran i obezwładnienie pokrzywdzonej. Po czym opuścił dom Haliny G. i poszedł po zaparkowany nieopodal samochód Ford Transit, gdzie w tylnej części umieścił kobietę i ponownie zadał jej co najmniej jeden cios nieustalonym przedmiotem. Kobieta wówczas miała umrzeć. Janusz G. wywiózł jej ciało w nieznanym kierunku. Zwłok po dziś dzień nie ujawniono. Chociaż ciała Haliny G. szukano kilak lat. M.in. na złomowisku, które prowadził jej mąż, na pobliskich mokradłach, w rzece, oraz w zabudowaniach.
Prokurator nie miał wątpliwości, że Halina G. została zamordowana i żądał surowej kary dla oskarżonego. Obrońca i Janusz G. twierdzili, że nie ma na to dowodów i chcieli uniewinnienia. Sąd Okręgowy w Krośnie długo badał sprawę zabójstwa. Powołanych zostało wielu biegłych. W końcu zapadł już prawomocny wyrok. Sąd zdecydowała, że mężczyzna trafi do więzienia na 25 lat, ma też zostać umieszczony na 3 miesiące do tymczasowego aresztu, ponadto został na 10 lat pozbawiony praw publicznych i ma zapłacić 4800 zł kosztów zastępstwa adwokackiego oraz 600 zł kosztów sądowych.
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu