Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu poinformował o uśpieniu niedźwiadka. “Ada”, bo takie imię dostał, walczył ponad tydzień. Spełnił się jednak najgorszy z możliwych scenariuszy – niedźwiadka trzeba było uśpić.
- Gdy trafił do nas, rozważaliśmy kilka scenariuszy. Wielki happy end, wypuszczenie na wolność i smutne zakończenie. Dziś film, który zaczął się wraz z narodzinami "Ady", skończył się definitywnie. (...). Wszelkie nasze możliwości skończyły się. Chcieliśmy, byś żył wolno, bez bólu i kalectwo. Puszczamy Cię wolno...” - opublikował Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu dziś (czwartek, 20.01.2022) po godz. 2.00 w nocy.
Walka o życie misia trwała ponad tydzień. Niestety, spełnił się najgorszy z możliwych scenariuszy. Weterynarze proszą o uszanowanie ich emocji.
- Pomimo ponad tygodniowej Walki, Miś "Ada" został uśpiony. Uszanujcie nasze emocje. Nie jesteśmy w stanie odpowiadać na komentarze.... Nie dziś.… - napisali.
Miś Ada znaleziony w Teleśnicy
Przypomnijmy, w poniedziałek (10 stycznia) leśniczy z Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne znalazł niedźwiadka, który utknął przy wezbranej rzece. Zwierzę znajdowało się przy domostwach w Teleśnicy (pow. bieszczadzki). Niedźwiedź próbował wspiąć się na urwisty brzeg, ale nie dał rady. Zwierzątko było wychudzone i osłabione, miało problemy z chodzeniem.
Niedźwiedź został złapany przez leśniczego, chociaż jak zaznaczają leśnicy, nie było łatwo, ale najważniejsze było zdrowie młodego niedźwiedzia.
- Nieodzowna była pomoc pracowników Powiatowego Inspektoratu Weterynarii z Ustrzyk Dolnych - którzy byli wsparciem medycznym dla przedsięwzięcia. Bezpieczny maluch został przekazany Ośrodkowi Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu – relacjonowało Nadleśnictwo Ustrzyki Dolne.
Niedźwiadek trafił do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Zwierzę było jednak w złym stanie.
- Niestety, scenariusze są dwa: albo sytuacja będzie wracać do normy i będziemy widzieć poprawę, a wtedy będziemy mogli podejmować próby przywrócenia niedźwiadka do naturalnego środowiska. Natomiast jeśli objawy nie ustąpią, będziemy musieli myśleć o najmniej przyjemnym rozwiązaniu, czyli dokonaniu eutanazji, by skrócić cierpienie – tłumaczył Jakub Kotowicz.
Niestety, spełnił się ten ostatni.