Niedźwiedzie w Bieszczadach są coraz bardziej śmiałe. "To bardzo niedobry sygnał, bo stąd już tylko krok do tzw. bliskich spotkań"
Niedźwiedź zaatakował człowieka i dotkliwie go poranił - taka wiadomość z Bieszczadów obiegła niedawno kraj. Trzeba przyznać, że sam zaatakowany postarał się, by spotkać i rozzłościć niedźwiedzia, specjalnie idąc do gawry w opuszczonej wsi Hulskie. Ale spotkanie z niedźwiedziem w Bieszczadach to nic nadzwyczajnego, a będzie na nie jeszcze większa szansa. Bo według leśników "miśki" przestają czuć strach przed człowiekiem, a do tego są coraz częściej nęcone smakołykami prosto z koszy na śmieci. O sprawie opowiedzieli dwaj leśnicy w "Wyborczej". "Coraz częściej niedźwiedziom nie przeszkadza bliskość człowieka, jego zapach. To bardzo niedobry sygnał, bo stąd już tylko krok do tzw. bliskich spotkań" - powiedział Jan Mazur, zastępca dyrektora RDLP ds. gospodarki leśnej. Co robić?
"Ostatnio niedźwiedzie są często spotykane właśnie, gdy buszują w koszach na śmieci na parkingach"
"Jeżeli wchodzimy w młodnik, nawet na szlaku turystycznym, należy zachowywać się w miarę głośno. W naturalnym odruchu niedźwiedź rzuci się do ucieczki. Pamiętajmy, niedźwiedź to nie pluszowy miś, może być groźny przy bliskim spotkaniu, jak to miało miejsce w lesie nad Zatwarnicą. Według mojej wiedzy to 31. przypadek dotkliwego poranienia człowieka przez niedźwiedzia w ciągu ostatnich dwóch dekad" - dodaje Jan Mazur. "Apelujemy do turystów, żeby nie zostawiali odpadków np. w miejscach odpoczynku czy na parkingach. Ostatnio niedźwiedzie są często spotykane właśnie, gdy buszują w koszach na śmieci na parkingach. Uczulamy mieszkańców, żeby zwracali uwagę na zachowania, które mogą przyciągnąć niedźwiedzie, np. wyrzucanie padliny czy nieodpowiednie umiejscowienie kompostowników" - dodaje Edward Marszałek, rzecznik prasowy RDLP w Krośnie.