- Wada rozwojowa lub nieszczęśliwy wypadek. Bez operacji brak szans na przeżycie. Kolejne badania, echo serca, oraz holter pozwoliły zakwalifikować do odpowiedniego znieczulenia. Kropką nad „i” diagnostyki okazał się tomograf komputerowy -podsumowali weterynarze z Lecznicy Ada w Przemyślu.
Z taką diagnozą dzień operacji mógł być ostatnim w życiu Diany. Operacja wiązała się z ogromnym ryzykiem. Jednak weterynarze podjęli je. Podczas zabiegu musiał być wyłączony na chwile oddech pieska, bez asysty anestezjologicznej rzecz niewykonalna. Na szczęście wszystko się udało! Diana cała i zdrowa już hasa ze swoją właścicielką Pauliną. Taki właścicielką czworonoga to skarb. Droga, która przeszła Pani Diany i sam szczeniak wielu by zniechęciła. Często nawet najbardziej kochający pan nie decyduje się na takie kroki czasem warto, bo zostaje z nami najwierniejszy przyjaciel.
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: