W sobotę, 20 kwietnia cały Przemyśl się zatrzymał. Od rana w Kościele Rzymskokatolickim pw. św. Józefa Księży Salezjanów trwały uroczystości pogrzebowe Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął, niosąc pomoc innym.
Młody mężczyzna od zawsze pomagał. Zaczął od pracy na dworcu w swoim rodzinnym mieście, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, potem sprawdził się świetnie jako wolontariusz w World Central Kitchen i został zatrudniony w tej organizacji, by jeździł po świecie i przygotowywał posiłki dla osób dotkniętych największymi tragediami jak katastrofy klimatyczne i wojny. Damian zawsze był dobry, serdeczny i ciągnął innych za sobą. Za swoją odwagę i heroiczność zapłacił najwyższą cenę. Zginął w nocy z 1 na 2 kwietnia w ataku rakietowym w Strefie Gazy. Razem z nim życie straciło 6 innych osób.
"Damianówka" na pogrzebie zmarłego wolontariusza
Najbliżsi oraz przyjaciele z całego świata i różnych organizacji rządowych i pozarządowych odprowadzili tragicznie zmarłego Damiana na miejsce wiecznego spoczynku na Cmentarzu Głównym w Przemyślu. Młodego mężczyznę żegnały tłumy. Przyjaciele z organizacji World Central Kitchen, gdzie Damian pracował przyjechali na cmentarz wraz z założycielem Fundacji Jose Andreasem, gotowali zupę warzywną po turecku, którą nazwano "Damianówka". Nazwa powstała na cześć zmarłego wolontariusza z Polski.
Zupą częstowano żałobników którzy już wychodzili z uroczystości pogrzebowych. Uczestnicy ostatniego pożegnania chętnie częstowali się "damianową zupą" i rozmawiali z przyjaciółmi 36-latka o życiu i działaniach Damiana Sobola. Podczas wspólnego jedzenia zupy, która miała uczcić pamięć Damiana, wiele osób zapragnęło w jakiś sposób pomagać World Central Kitchen - tak jak robił to zamordowany Polak. Zgromadzeni przy wielkim garze pomarańczowej gorącej zupy żałobnicy wymieniali się kontaktami, by kontynuować dzieło Damiana.