W Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu (woj. podkarpackie) jest obecnie kilkadziesiąt bocianów. Jeden z nich, o imieniu Józef, nie mógł doczekać się swojego badania. Być może chce jeszcze wylecieć do Afryki w pogoni za innymi ptakami i potrzebuje sprawdzić, czy wszystko u niego jest w porządku.
Zobacz też: Krasne: Nie żyje ks. Adam Dzióba. Miał koronawirusa. W czwartek pogrzeb [PROGRAM]
Józek przeszedł sam przez bociani szpital, potem zagrody z dzikimi zwierzętami, wszedł na podwórko lecznicy, następnie do budynku i udał się wprost do pokoju gdzie wykonywane są zdjęcia RTG. Bocian miał złamane skrzydło, więc pamiętał gdzie go prześwietlono. Teraz ze świszczącym sercem chciał, by jeszcze raz wykonano mu badanie, bo ileż można czekać!
Ptak sam wszedł na maszynę i klekotał, czekając aż ktoś przyjdzie i się nim zainteresuje. Weterynarze oczywiście niezwłocznie przebadali bocianie serce, żeby pacjent czuł się dopieszczony.
Masz podobny temat? Napisz do autora tekstu: [email protected].