Klienci w rozpaczy

Ogień strawił kultową restaurację. Pożar w Wilczej Jamie. Ogromne straty

Kultowa restauracja Wilcza Jama w Smolnik (powiat bieszczadzki) strawiona przez ogień. Pożar wybuchł w środę (5 marca) rano, obecnie trwa dogaszanie i rozbiórka dachu. O tym, czy obiekt będzie nadawał się do użytku zdecydują specjaliści z dziedziny budownictwa. Na szczęście nikt nie został ranny, ale straty są ogromne.

Super Express Google News
Autor:

Turyści uwielbiali to miejsce. Wilcza Jama strawiona przez ogień

Wilcza Jama to obiekt prowadzony rodzinnie, znany turystom odwiedzającym Bieszczady. Położony jest na zboczu wzgórza, we wsi Smolnik nad Sanem, w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Karczma w tej lokalizacji istnieje od 2010 r. Obiekt znajduje się nad zarybionym stawem, przy Wielkiej Obwodnicy Bieszczadzkiej, w sąsiedztwie pasma Otrytu. W środę (5 marca) tuż po godz. 8 ano nad karczmą pojawiły się ogromne kłęby dymu i znad drewnianej konstrukcji buchał ogień.

Bryg. Marcin Betleja, rzecznik prasowy KW PSP w Rzeszowie relacjonował, że pożar płonącego drewnianego budynku gospody w Smolniku gasiło 27 zastępów, blisko 100 strażaków z czterech powiatów.

Ogniem objęty był dach budynku o wymiarach około 40 x 20 m. W działania zaangażowani byli strażacy z powiatów: bieszczadzkiego, sanockiego, krośnieńskiego, przemyskiego. Na miejsce zadysponowana została grupa operacyjna podkarpackiego komendanta wojewódzkiego PSP.

- powiedział bryg. Marcin Betleja.

Przed południem z Bieszczad docierały niepokojące informacje. „Płonie Wilcza Jama w Smolniku nad Sanem. Pożar objął część noclegowo- gastronomiczną, prawdopodobnie nikt nie ucierpiał. Sąsiednie obiekty łącznie z cerkwią wpisaną na listę zabytków UNESCO są bezpieczne.” -pisali internauci. Po wyczerpującej, wielogodzinnej walce z ogniem w godzinach popołudniowych udało się opanować pożar.

- Pożar drewnianego budynku gospody w Smolniku (powiat bieszczadzki) został opanowany. Ogień przestał się rozprzestrzeniać, a strażacy przystąpili do dogaszania zarzewi oraz prac rozbiórkowych. Działania potrwają jeszcze kilka godzin - przekazał rzecznik podkarpackich strażaków. Na szczęście nikt nie ucierpiał. W poniższej galerii zdjęcia z akcji strażaków.

Nikt nie ucierpiał, ale straty są ogromne

Nie wiadomo, dlaczego pożar wybuchł w budynku. Lokal w marcu miał być nieczynny dla gości. Straty są ogromne, ale w zdarzeniu nikt nie ucierpiał. W sieci pojawiły się pierwsze komentarze od poruszonych tragedią klientów karczmy.

- Trzymam kciuki oby nie było dużych strat - napisała pani Monika. Pod ostatnim postem w mediach społecznościowych pojawiły się też inne wspierające głosy.

- Jest nam bardzo przykro, że spotkała Was taka tragedia. Tak mile wspominamy pobyty u nas i mamy nadzieję, że dacie radę wrócić do tego co było. Tego Wam życzymy - napisała pani Elżbieta.

- Oby nie było zbyt dużych strat i niech odbudowa pędzi jak kulig! Trzymamy kciuki obu wszystko skończyło się na „mniejszym strachu” i żeby na koniec można było powiedzieć „udało się odratować praktycznie wszystko" - napisała pani Agnieszka.

- Jest mi bardzo przykro. Jedno z ulubionych miejsc w Bieszczadach ze wspaniałym klimatem. Odpocznijcie i wróćcie do nas z nową energią i siłą do działania - dopisała Pani Klaudia.

- Jak bardzo jest mi przykro. Ulubione miejsce w Bieszczadach. Tyle historii. Tyle dziedzictwa. Jeszcze w niedzielę tam byliśmy na ulubionym bigosie i pieczeni z jelenia - dodał Pan Grzegorz.  

CZYTAJ TEŻ: Masowe zwolnienia w dwóch branżach. Chodzi o ponad 200 osób. "Gorszy okres"

Sonda
Wiesz co robić w przypadku pożaru?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki