Para poznała się w Holandii. Pokochali się i wrócili do kraju, gdzie zamieszkali na Podkarpaciu. Następnie urodziła się Anielka. W ubiegłym roku Artur oświadczył się Ewie. Planowali ślub. W międzyczasie kobieta ponownie zaszła w ciążę. Feralnego dnia mężczyzna odwiózł narzeczoną na porodówkę, gdzie następnego dnia miała zaplanowaną cesarkę. Na świat miał przyjść synek pary – Antoś. Wieczorem w wynajmowanym przez parę domu doszło do wybuchu. - To było ok. 21.40. Nagle usłyszeliśmy jakiś wybuch i wybiegliśmy na zewnątrz. Zobaczyliśmy u sąsiada zapłakane dziecko przed domem. Dziewczynka się paliła! Kolega wziął gaśnicę z samochodu a ja koce i pobiegliśmy ją ratować. Potem nastąpił drugi wybuch, po którym zaczęliśmy szukać jej ojca wokół domu. Wiedzieliśmy, że w takich sytuacjach nie wolno wchodzić nam do budynku. - wspomina Kamil Czercowy (29 l.), komendant OSP Leżachów, który ratował dziewczynkę.
- Amelka miała poparzone nóżki i rączki, spalone włosy. Ubranie na niej się tliło. Ile razy zamknę oczy widzę to płonące dziecko. Nikt u nas nie zmrużył oka przez całą noc – mówiła nam sąsiadka. Artur F. najprawdopodobniej wyniósł palącą się córeczkę przed dom i wrócił do budynku, żeby nabrać wody i namoczyć ręczniki. Jednak wówczas doszło do drugiego wybuchu. Po przybyciu na miejsce
służby znalazły nieprzytomnego ojca z głową w wannie. Mimo prób reanimacji nie udało się przywrócić mu czynności życiowych...
Policjanci z Przeworska prowadzą czynności wyjaśniające, żeby sprawdzić, co było przyczyną tego pożaru. Na pewne nie był to gaz, gdyż dom nie był podłączony do instalacji gazowej.
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: