Pan Remek na co dzień opiekuje się zwierzętami z Fundacji Ada zarówno w Przemyślu jak i we Fredropolu. Przygotowuje jedzenie, wymienia sianko, remontuje domki i wiaty, sprząta u zwierzaków i dba o nie. Jednak ostatnio padły wobec niego poważne oskarżenia! Pan Remek może być członkiem zorganizowanej grupy przestępczej w Lecznicy, na czele której stoi nieprzewidywalny ptaszor - Bocian Radzio.
Zobacz: Sprawa kryminalna w Lecznicy ADA. Bocian Radek okradł wiewiórki! [WIDEO, GALERIA]
Sprawę Gangu Bociana Radzia, zwanego "Gangiem pierzastym", cały czas bada policja z Przemyśla, która wyjaśnia m.in. coraz bardziej zawiłe okoliczności związane z kradzieżą obiadów przez Długodziobego i jego przyjaciół z różnych gatunków zwierząt, którzy przeszli na stronę wiecznie głodnego ptaszyska. Zwierzęce konflikty i porachunki też niejednokrotnie otarły się o wymiar sprawiedliwości.
Bocian Radzio ze swoją partnerką Radziową przebywał nawet w areszcie za notoryczne wyjadanie posiłków innym. Chociaż pętla sprawiedliwości zacieśnia się coraz bardziej nad skrzydlatym przestępcą, ten zdaje się nic sobie z tego nie robić i najprawdopodobniej właśnie macza pióra w nowym szemranym przedsięwzięciu. Może się okazać, że Pan Remek również współpracuje z Długodziobym! Podejrzenia wzbudziło znalezienie Pana Remka w wielkim worku, gdzie ukrywał się z jedzeniem! Ten szokujący proceder ujawniły futrzaste kopytniki: Saszek i rogaty Hubercik. Jak do tego doszło?
Pan Remek tłumaczył się bardzo niespójnie. Winę, za to że został znaleziony w wielkim worku próbował zrzucić na różne niezależne od siebie okoliczności. Po pierwsze na panią Sylwię, ale nie wskazał, czy to ona go miała tam uwięzić i jak miałaby to zrobić. Opiekun zwierzaków próbował też zwieść policjantów tłumacząc, że jest 10.00 rano - czas jego drugiego śniadania i on może je zjeść w spokoju, tylko szczelnie zamknięty w worku, chociaż w Fundacji nikt oficjalnie na jada tak posiłków.
Ba! Nie jada się nawet z workiem na głowie, czy siedząc obok wielkiego wora. Co najwyżej niektórzy z worka wyjadają, zwłaszcza kopytniaki, i to też nielegalnie! O Bocianie nie wspominając, bo ten zawsze włoży swój dziób w szczelinę, gdzie można dziobnąć coś na ptasi żołądek. Jednak jemu się dziób nie zamyka, więc kłapie wszędzie i o każdej porze.
Pan Remek w worku był schowany cały, od stóp do głów! Co najgorsze w ręku trzymał przysmaki zwierząt - buraki pasternaki. Jak smaczki znalazły się w jego dłoni, kiedy ten chował się w worze? Tego wytłumaczyć nie potrafił. Skąd przysmaki? Podejrzenia padły, że mógł je skraść niepostrzeżenie wykorzystując element zaskoczenia i znajomość topografii terenu, nabywając w sposób nielegalny worek buraków i wskoczyć do wora, żeby się ukryć. Jednak futrzaste nosy Saszka i Hubercika wywęszyły swoje przysmaczki i odkryły schowanego opiekuna. Razem z kopytniakami spacerowała Pani Iza nagrywając całą sytuację.
Po odkryciu schowanego w białym worze Pana Remka ten natychmiast „obrócił kota ogonem”, jak to w lecznicy, gdzie wszystko toczy się wokół zwierząt i dzielił się przysmaczkami z baranami. Jednak zachowanie opiekuna zwierząt, natychmiast wzbudziło zainteresowanie policji kryminalnej badającej sprawę Gangu Bociana. Ta i bez szaleństw Pana Remka ma co robić, a akta bocianiego gangu piętrzą się na biurkach mundurowych tak samo szybko, jak wątróbki znikają w bocianich dziobach.
Funkcjonariusze nie mogli zebrać odcisków palców, kopyt, piór i innych dziobów z buraków pasternaków, bo te zostały natychmiast pochłonięte przez Saszkę i Huberta. Jednak policjanci badają, czy zachowanie Pana Remka może być spowodowane faktem, że mężczyzna dał się zwabić pod skrzydła Bociana Radzia? Wszak widzi się z bocianami codziennie, dokarmia Długodziobego i cały jego gang.
Nawet zagaduje do pierzastych członków ferajny Radzia. Śledczy spróbują odpowiedzieć na pytanie jak smaczki buraczki weszły w posiadanie Pana Remka, oraz dla kogo Pan Remek je ukrywał chowając się z nimi w worze, albo czy działała samodzielnie i to on pałaszował warzywne rarytasy. Czy klekot Długodziobego tak urzekł spokojnego i dobrodusznego pracownika Fundacji, że ten zdecydował się podkradać buraki?
Nieoficjalnie mówi się, że Pan Remek nie tylko ukrywał się w worku ze smaczkami, ale i w ramach poparcia dla Gangu Pierzasto-Kopytnego zaczął zbierać bocianie i kurze pióra na wielki rozłożysty pióropusz dla siebie! Jak udało się nam nieoficjalnie ustalić Pan Remek ma w tajemnicy skrupulatnie przygotowywać sobie wielką czapę, która na czubku będzie mieć biało-czarne bocianie upierzenie, a długie zwisające z niej pejsy mają być wykonane z rudych piórek Kury Grażyny.
Ponadto mężczyzna na terenie ośrodka był widywany w czerwonych spodniach, co również może sugerować przynależność do struktur gangu Długodziobego, który przemierza świat na dwóch długich czerwonych nogach. Czy Pan Remek zbratał się z Radziem? Wiele na to wskazuje, policja bada i ten wątek kryminalny. Sam podejrzany do niczego się nie przyznaje i zaznacza, że kocha wszystkie zwierzęta tak samo i nikomu nigdy żadnych smaczków nie ukradł.
Jednak są tacy, którzy głoszą, że Pan Remek spaceruje w czerwonych spodniach i bocianim pióropuszu, bo wszystkie zwierzęta wiedzą, że to on ma klucze do spiżarni, tylko on wie ile jest tam zapasów jedzenia i on bez problemu może ocenić, które nowe drzewko zostało obgryzione i przez kogo, albo kto podjada poza posiłkami marchewki z worka, albo orzechy z dziupli.
Ta wiedza może spowodować, że Panu Remkowi zostanie zaproponowany status świadka koronnego, stąd te przymiarki pióropuszo-korony. Wiadomo, że świadek koronny musi być niewidzialny i nie zwracać na siebie uwagi w swoim otoczeniu. W Fundacji Ada bycie świadkiem koronnym wiąże się z tym, że trzeba się przystosować do nowego otoczenia. Pan Remek miałaby zatem trudne zadanie, bo bycie np. takim Kapibatorem jest niemożliwe, bo kapibary w Przemyślu nie występują, a za bycie tylko kapusiem nie zostanie się Kapibatorem policyjnym. Szybciej można się przeistoczyć w Papugę Zeznaniową, bo wiadomo, te powtarzają wszystko co usłyszą, a papugi w Fundacji są. Chociaż aklimatyzowanie się Pana Remka w worze może również świadczyć o tym, że aspiruje do bycia Wiewiórką Konfidentką, która gromadzi informacje, jak orzechy w norze stąd ten wór.
Tylko czy Pan Remek zmieści się w jakiejś dziupli? W worze Pan Remek może też udawać świadka koronnego, którym będzie Królik Zakapior, ten ukrywa się w dziurze, ale wszytki wie. Chociaż pióropusz i spodnie mogą ewidentnie przemawiać za tym, że Pan Remek chce dostać fuchę „Bocian Kapuśnik” od bocianiego kapusia.
Taki „Stukacz Koronny”, który wszędzie stuka dziobem, a jak coś wystuka, to doniesie. Zwyczajny Lotny Donosiciel, tak Bocian Szeptuch, co przekazuje informacje w tajemnicy.
Pan Remek ma już czerwone spodnie, a bocian czerwony dziób, jaki mają akta w sądzie. Rozwój tego wątku w aferze bocianiego gangu może przynieść pierwszego świadka koronnego w Fundacji Ada. Jak będzie?
- Ta sytuacja jest bardzo dynamiczna, rozwojowa i może przynieść wiele nowych wątków - przekazał nam policjant z Przemyśla.