Mieszkańcy Ukrainy zostali pozbawieni podstawowego prawa człowieka, czyli wolności. Białoruskie i rosyjskie wojska wkroczyły na teren ich państwa. Sytuacja od dłuższego czasu była niepewna, ale dzisiaj wydarzyło się najgorsze. Ludność cywilna masowo ucieka z Kijowa. Tworzą się gigantyczne korki, większość dróg dojazdowych jest już zablokowana. O sytuacji u naszych wschodnich sąsiadów rozmawialiśmy z Eugenem Salo (31 l.) redaktorem programu Studio Lwów. On jak i wielu Ukraińców z niepokojem patrzy w przyszłość. Na jego oczach zamknęły się budynki użyteczności publicznej jak szkoły i urzędy. Szpitale przeszły w tryb działania o nazwie: "w pogotowiu".
Naszą relację dotyczącą bieżących wydarzeń na Ukrainie możecie śledzić TUTAJ.
- Nad Lwowem rakiety na razie nie latają, ale panika jest. W obwodzie lwowskim ostrzelano kilka baz wojskowych. Ludzie w sklepach spożywczych i aptekach kupują wszystko co się da. To jest stan na teraz, nie wiadomo co wydarzy się popołudniu. Oblegane są też stacje benzynowe, kolejki są coraz większe. Ludzie masowo wykupują benzynę, żeby w razie sytuacji kryzysowej móc uciec z najbardziej zagrożonych terenów- relacjonował nam młody mężczyzna.
W galerii poniżej możecie zobaczyć zdjęcia z rosyjskiego nalotu na Charków:
Eugene Salo studiował w Polsce i jest związany z naszym krajem. Cześć jego rodziny mieszka nad Wisłą, część na Ukrainie. W ubiegłym roku poślubił swoją partnerkę. Z obawą patrzy na przyszłość Ukrainy i tego, co w tym momencie się tam dzieje. Gdyby sytuacja się pogorszyła, twierdzi, że chciałby wyjechać z Ukrainy, tylko obawia się, że to może nie być wówczas możliwe.