Tegoroczny karnawał to już drugi, na którym występuje Sylwia Szteliga. Pierwszy był w 2019 roku, kiedy mieszkała w Rio de Janeiro i była członkiem tamtejszej społeczności oraz należała do szkoły Sao Clemente i reprezentowała ją jako paseista. Sylwia de Oliveira Silva opowiedziała nam, jak zakochała się w Brazylii i trafiła tam, by robić to, co najbardziej kocha, czyli tańczyć sambę.
- O Brazylii marzyłam od dziecka. Jak miałam około 4 lata i po raz pierwszy usłyszałam Lambadę, to pokochałam tę muzykę i obiecałam sobie, że kiedyś pojadę do kraju, z którego ona pochodzi. Później zaczęłam kibicować brazylijskiej reprezentacji w piłce nożnej. Na studiach miałam kursy o kulturze Brazylii i w końcu pojawiła się samba. Jeszcze zanim zaczęłam ją tańczyć, obiecałam sobie, że któregoś dnia zatańczę na sambodromie i kilkanaście lat później udało mi się to osiągnąć – mówi piękna mielczanka.
Kiedy pytamy tancerkę, kiedy stawiała pierwsze kroki samby, ta z uśmiechem odpowiada, że jak na tancerkę to wyjątkowo późno.
- Tańczę stosunkowo niedługo (porównując do lokalnych dziewczyn, które tańczą od dziecka). Moja przygoda z sambą zaczęła się około 8 lat temu, ale wynika to z tego, że graniczyło z cudem znalezienie zespołu/zajęć z samby w Polsce. A miłość do samby wzięła się z miłości do Brazylii. Nie ukrywam też, że od zawsze podobały mi się to cudne stroje! Umiejętność tańczenia w nich jest swego rodzaju wyzwaniem. Kiedy zaczęłam zagłębiać się w taniec i kulturę, szybko dostrzegłam, jak ta kultura jest bogata, skąd się wywodzi, jak silnie jest związana z afro i że samba wbrew pozorom to nie tylko piękna oprawa wizualna - wspomina pani Sylwia - Sambę pokochałam za radość, jaką daje. To, co mnie ciągnie są samby, to też jej pochodzenie. Została zapoczątkowana przez niewolników i wiąże się z Candomble, religią synkretyczną praktykowaną przez zazwyczaj afrobrazylijczyków - mówiła tancerka.
Mielczanka opowiedziała też o tym, jak tańczy się w wielkim stroju podczas parady w Rio de Janeiro
- Wbrew pozorom nie jest on aż tak ciężki, choć to zależy. Przede wszystkim to kwestia wprawy i wytrenowania i niekiedy podczas treningów warto włożyć na siebie niektóre elementy kostiumu, żeby poćwiczyć. Na pewno warto dużo tańczyć w butach na obcasie (tych do samby), bo inaczej możemy mieć problem- opowiadała nam Sylwia i zapewniała, że ona trenuje cały czas - Tańczę cały rok, więc staram się zawsze być przygotowana, ale będąc w Brazylii zawsze biorę prywatne lekcje, co jest formą przygotowań do karnawału. Poza tym mamy próby na ulicy i na sambodromie. Musiałam też zatroszczyć się o produkcję kostiumu – mówi.
Od kiedy wyprowadziła się z Polski, Sylwia nie występuje już na mieleckiej scenie. Pokazy w Polsce też nie są najczęściej. Jednak tancerka zapowiada, że jeżeli pojawi się propozycja z ojczyzny z przyjemnością ją rozważy! Mieleckiej tancerce pozostaje życzyć połamania nóg na najgorętszej imprezie podczas karnawału w Rio!
Mielczanka pokazuje swoje występy z Brazylii w swoich mediach społecznościowych pod nazwą Sylwia_samba.
Czy nie wymagasz od siebie zbyt wiele?
Posłuchaj, jak wyznaczać sobie cele, aby być SZCZĘŚLIWYM!
Listen on Spreaker.