Klekotek chorował bardzo ciężko. W ostatnim stadium choroby już nie jadł i stracił kompletnie siły. Był skrajnie wyczerpany. Nie miał już też żadnej nadziei. Zapaleni grzybicze postępowało, a bociek sam, bez lekarstw i odpowiedniego leczenie nie poradzi sobie z tym. W końcu ktoś się zlitowała nad zmizerniałym Jankiem i przywiózł go do Przemyśla. Tam bocian został zdiagnozowany i przeszedł całe leczenie. To oczywiście był długi proces, ale można mówić już o pierwszym sukcesie. Jankowi wrócił apetyt i chęć do życia. Sam też wygląda bardzo zdrowo. Jednak długa antybiotykoterapia i leczenie medykamentami mogło osłabić ptaka. Klekotek miał inhalacje i mnóstwo innych zabiegów, które postawiły go na czerwone nogi.
Weterynarze ciągle muszą dbać o ptaka i weryfikować stan jego zdrowia. Jednym z ważniejszych badań okresowych w jego przypadku jest badanie krwi, które m.in. da odpowiedź na pytanie czy wszystko w porządku z bocianią wątrobą. Ta mogła zostać podrażniona lekarstwami więc trzeba na bieżąco monitorowa jej stan. Weterynarze z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych są dobrej myśli. Jeśli wszystko pójdzie dobrze w przyszłym roku Janek ma spore szanse wylecieć na zimę z Polski razem ze swoimi towarzyszami, których musiał opuścić tej jesieni.
Masz podobny temat? Napisz do autora tekstu: [email protected]