O tym, że wilki w Bieszczadach podchodzą pod gospodarstwa domowe, jest głośno od dawna. Dotychczas były to pojedyncze przypadki, teraz mieszkańcy bieszczadzkich miejscowości mówią o watahach, które nie boją się wchodzić do przydomowych ogródków w poszukiwaniu pożywienia.
Zdarza się, że wilki potrafią zagryźć psa, który jest naturalnym wrogiem tych dzikich zwierząt. Dlatego mieszkańcy na noc zamykają swoje czworonogi w domach. Mimo to, statystki nie są aż tak niepokojące, jak przedstawiają to niektóre media, mówi Łukasz Lis z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie:
Dodaje też, że mimo lęku, które wywołuje pojawianie się większej liczby wilków, jest to ich naturalne zachowanie. Głównie dlatego, że wilki nie znają pojęcia własności i tereny zamieszkane przez ludzi traktują jako swoje:
Ale wilki to nie jedyne zwierzęta, które dają się we znaki mieszkańcom. Rozrabiają tez rysie, żubry czy niedźwiedzie. Straty, które w ubiegłym roku wyrządziły dzikie zwierzęta na Podkarpaciu sięgają ponad 430 tys. złotych. Dlatego rzeszowski oddział dyrekcji ochrony środowiska rozdaje zestawy chroniące przed drapieżnikami, które mają Odstraszać dzikie zwierzęta.
I jeszcze jeden ciekawy przypadek z Podkarpacia. Dotąd ostoją tego drapieżnika były głównie Bieszczady, teraz jeden z nich zawędrował aż za Dębicę. Mowa o niedźwiedziu, który był widziany w okolicach wsi Żdżary. Ostatni raz niedźwiedzia widziano tu ponad 30 lat temu:
Jeśli natkniecie się na tego misia - wędrowniczka, nie wpadajcie w panikę, po prostu powoli się wycofajcie. Wszelkie przypadki pojawienia się wilków i innych dużych zwierząt chronionych na terenach zamieszkałych, które mogą stanowić niebezpieczeństwo, powinny być niezwłocznie zgłaszane bezpośrednio do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta.