Jolanta Ś. zaginęła w maju 2016 roku. Była w zaawansowanej ciąży, jednak rodzina nie wiedziała z kim. W sierpniu jej matka zaczęła otrzymywać SMS-y z telefonu kobiety. Jola miała w nich prosić, aby jej nie szukano, bo oddała dziecko do adopcji i wyjechała za granicę, by uniknąć kary.
>>> Pijany kierowca wjechał do lasu. Ukrył się przed policjantami za drzewami
Przełom w sprawie nastąpił, gdy policja zatrzymała szwagra dziewczyny, który w listopadzie okradł swojego pracodawcę. Od razu po rabunku zniknął z domu i szykował się do wyjazdu z Polski. Nie udało mu się uciec, bo wpadł w policyjną zasadzkę. W trakcie przesłuchania pękł i wyjawił, gdzie ukryte jest ciało kobiety. Zaprowadził policjantów do lasu koło Ostrowa i wskazał dół, w którym odnaleziono zwłoki. Utrzymywał, że doszło do nieszczęśliwego wypadku.
Sąd jednak nie uwierzył w te wyjaśnienia i skazał 34-letniego Grzegorza G. na karę dożywotniego więzienia za zabójstwo Jolanty Ś., siostry swej żony. Grzegorz G. miał romans ze szwagierką, w wyniku czego ta zaszła w ciążę. Mężczyzna zepchnął ciężarną z nasypu. Kawałkiem cegły zadał jej kilka ciosów w głowę, a na koniec wbił nóż w szyję.
Grzegorz G. ma także wypłacić pół miliona złotych zadośćuczynienia dla obojga rodziców zmarłej kobiety. Wyrok nie jest prawomocny. Skazany ma także naprawić szkodę względem swojego pracodawcy w łącznej kwocie prawie 320 tys. złotych.
W trakcie procesu w 2017 r. doszło do niebezpiecznego incydentu. Podczas rozprawy w Sądzie Rejonowym w Ropczycach Grzegorz G. próbował uciec. Policjanci musieli oddać strzały ostrzegawcze.