O tym psiaku znalezionym w miejscowości Błażkowa natychmiast zrobiło się głośno. Sunia leżała w rowie. Jej łapki były związane drutem. Na szczęście pies trafił pod opiekę weterynarza, a potem w ręce właściciela.
Taki finał mocno zbulwersował wiele osób. Otrzymaliśmy wiadomość mailową od jednej z Czytelniczek z prośbą o wyjaśnienie sprawy.
Gmina Brzyska poinformowała wczoraj wieczorem, że pies ostatecznie trafił w ręce jednej z pracownic Urzędu Gminy:
"Pracownik gminy, po godzinach przyjechał do właściciela, sprawdzić, czy ma godne warunki i rozpytać właściciela, czy nie zechciałby jednak oddać zwierzęcia w dobre ręce zapewniając mu pomoc. W mieszkaniu, do którego pojechał pracownik gminy, pies miał zapewnione wszystkie warunki. Leżał w domu, wtulony w koc i okryty. Obok leżały miski z wodą, mlekiem i jedzeniem. Zostaliśmy poinformowani, że zwierzę zjadło. W domu czuło się też dobrze, nie wyglądało na wystraszone.
W ostateczności dziś, właściciel rozstał się z psem, przekazując pod opiekę OTOZ Jasło, a opiekunką formalnie stała się Pani Karolina Misiewicz.
- To było trudne rozstanie, właściciele byli do zwierzęcia przywiązani. Nie stać ich jednak na to aby kilkaset złotych wyłożyć na leczenie zwierzaka - stąd ich decyzja. Pies przejdzie operację, będzie odrobaczony, kilka płatnych wizyt Pani Karolina pokryje z własnych środków" - czytamy we wpisie na FB.
Gmina zaznacza, że sprawa została zgłoszona na policję:
"Wniosków nie wysuwamy. Nie rzucamy oskarżeń. Nie komentujemy. Podajemy Wam wszystkie fakty, które zaistniały w związku ze sprawą.
Sprawa jest na policji, która ustala, kto dopuścił się bestialskiego związania zwierzęcia. Wierzymy, że osoba ta, poniesie zasłużoną karę".
Jednocześnie apeluje o przynoszenie karmy dla potrzebujących zwierzaków. Podarunki mozna zostawiać w Gminnym Centrum Kultury i Czytelnictwa w Brzyskach.
Zobacz też: Podkarpacie: Jest śledztwo w sprawie wypadku, w którym zginął 18-latek