W Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie zakończyła się niedawno sprawa dotycząca jednego z podkarpackich szpitali. Rzecznik Praw Pacjenta interweniował w tej bulwersującej sprawie.
Pacjent przeszedł operację usunięcia pęcherzyka żółciowego w jednym ze szpitali w województwie podkarpackim. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że po 1,5 roku dowiedział się o metalowej szpatułce, którą nosi w brzuchu! Szpatułka do małych nie należała, bo była wielkości 19 cm x 2 cm. Jak wynika z informacji przedstawionych przez Rzecznika Praw Pacjenta, mimo to, został wypisany bez wskazania, co właściwie ma dalej z tym fantem zrobić – nie wyjaśniono mu nawet, czy potrzebne będzie operacyjne usunięcie ciała obcego.
Szpital próbował za wszelką cenę wykręcić się od odpowiedzialności. Wskazywał, że szpatułka mogła zostać po poprzednim zabiegu, który pacjent miał w latach 60. (dodajmy, że zabieg był w tym samym szpitalu).
- Sąd nie miał wątpliwości co do winy szpitala, uznając – w ślad za opinią biegłego – że z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością do pozostawienia metalowego narzędzia doszło podczas ostatniej operacji, przed którą zresztą przeprowadzono diagnostykę jamy brzusznej i nie wykazała ona obecności żadnego ciała obcego – informuje biuro Rzecznika Praw Pacjenta.
Sąd przyznał zadośćuczynienie pacjentowi w wysokości 40 000 zł.
- Rzecznik uznał, że kwota ta jest zbyt niska i wniósł apelację. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie przyznał nam rację i podwyższył zadośćuczynienie do 65 000 zł – informuje RPP.
Zobacz też: Dramat Adama z Podkarpacia. Panie z Roksy zapewniały mu “pewność i stabilność”