Do zdarzenia doszło 7 grudnia w Kamienicy Dolnej na Podkarpaciu. Z relacji sąsiada braci P. wynikało, iż przechodząc obok ich domu usłyszał on odgłosy kłótni pomiędzy braćmi. W przeszłości dochodziło już do podobnych zdarzeń, podczas których Stanisław P. bił swojego brata, a ich sąsiad wielokrotnie interweniował rozdzielając braci. I tym razem chciał załagodzić sytuację.
Wszedł on przez otwarte na oścież drzwi do domu, aby zobaczyć, co się dzieje. Na miejscu zastał siedzącego już na krześle Stanisława P. oraz leżącego w kałuży krwi i nieprzytomnego pokrzywdzonego.
Polecany artykuł:
Świadek zdarzenia nie posiadał przy sobie telefonu komórkowego pobiegł do nieopodal położonego domu, gdzie poinformował swoją rodzinę o zdarzeniu. Po chwili zjawili się oni na miejscu, a następnie zawiadomili służby ratunkowe.
Kiedy policjanci przyjechali na miejsce zastali załogę karetki pogotowia, która udzielała pierwszej pomocy pokrzywdzonemu. Mężczyzna był cały we kiwi, nieprzytomny i miał problemy z oddychaniem. Obecny na miejscu brat pokrzywdzonego, Stanisław P., nie potrafił wyjaśnić, co się stało. Jego odzież oraz buty typu gumofilce, które tego dnia miał na sobie, pokryte były krwią. Dodatkowo na plecach pokrzywdzonego ujawniono ślad odbitej podeszwy buta Stanisław P. Próbował on ukryć obuwie przed policją.
Stanisław P. zatrzymany został przez policję zaraz po zdarzeniu. Prokurator przedstawił mu zarzut o czyn z art. 156 § 1 pkt 2 k.k., czyli spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Jak ustalili śledczy, 53-latek bił i kopał swojego 5 lat starszego brata po całym ciele. To doprowadziło do licznych urazów mózgu, twarzy oraz żeber. Stanisław P. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Złożył krótkie wyjaśnienia, w których zaprzeczył, aby dokonał pobicia brata.
Stanisław P. trafił na 3 miesiące do więzienia. Czyn, jaki zarzuca mu prokurator, stanowi zbrodnię. Za jej popełnienie grozi od 3 do 15 lat więzienia. "W chwili obecnej pokrzywdzony przebywa w szpitalu w stanie ciężkim, a dalsze rokowania co do utrzymania się przez niego przy życiu są niepomyślne" - informuje prokuratura.
Jeśli dojdzie do najgorszego, czyli śmierci będącej następstwem ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, wówczas zmieni się kwalifikacja czynu, a wtedy Stanisławowi P. grozi nawet kara dożywotniego więzienia.