Pożar w Przysietnicy miał miejsce w piątkowy poranek. Już wstępne ustalenia wskazywały na to, że całe dramatyczne zdarzenie nie było dziełem przypadku. To jeden z mieszkańców podpalił dom z ludźmi w środku?
– W domu przebywały dwie osoby. Kiedy domownicy zorientowali się o istniejącym zagrożeniu, ugaszenie pożaru własnymi siłami, było już niemożliwe. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał, a jedynym ratunkiem dla nich, była ucieczka. Jednemu z mężczyzn udało się wydostać na zewnątrz – relacjonują mundurowi z Komendy Powiatowej Policji w Brzozowie.
Drugi z domowników – niepełnosprawny mężczyzna – nie miał siły ani możliwości, by wydostać się z płonącego budynku. Na szczęście strażakom udało się go ewakuować – musieli to zrobić przez okno, bo ogień zajął już inne drogi ucieczki. Mieszkaniec domu ma liczne poparzenia, ale żyje.
Kto i dlaczego doprowadził do tego dramatu? To pytanie od samego początku towarzyszyło policjantom zajmującym się tą sprawą. Podejrzenia padło na 47-letniego domownika, którego w czasie pożaru nie było już w domu. Wpadł w ręce policji.
– Został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. W chwili zatrzymania był pijany. Miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie – relacjonują brzozowscy mundurowi. – Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie 47-latkowi zarzutów. Powstałe straty oszacowano na około 250 tys. złotych.
Zobacz też: Kuria znów wzywa parafianina z Czudca: "Odmowa może wywołać skutki kanoniczne"
Mężczyzna, wywołując pożar, omal nie zabił mieszkańców domu! Gdyby nie szybka reakcja strażaków, doszłoby do tragedii. Sąd Rejonowy w Brzozowie zastosował wobec podejrzanego tymczasowy areszt. Najbliższe trzy miesiące spędzi za kratami i to tam poczeka na proces. Za podpalenie, które zagrażało życiu i zdrowiu, grozi mu kara 10 lat pozbawienia wolności.