Polsko-ukraińskie spotkanie zakończyło się awanturą z udziałem policji

i

Autor: Rebelianty Podkarpackie / facebook.com/pg/RebeliantyPodkarpackie Polsko-ukraińskie spotkanie zakończyło się awanturą z udziałem policji

Polsko-ukraiński dialog w Przemyślu. Mężczyzna aresztowany za hasło: "Precz z polskim faszyzmem"

2019-06-24 19:15

Do nietypowej interwencji policji doszło podczas sobotniego happeningu, który miał wspierać dialog polsko-ukraiński. Jeden z uczestników spotkania, reagując na zachowanie osób, próbujących krytykować zgromadzonych, krzyknął do nich: "Precz z polskim faszyzmem". Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzuty... obrazy narodu polskiego.

Każdy kto chciał mógł na przemyskim rynku usiąść obok prezesa Związku Ukraińców w Polsce i podyskutować na temat niełatwych relacji polsko-ukraińskich oraz sposobów na ich poprawę i dialog. Piotr Tyma wpisał się w tym samym w ideę happeningu, który miał podjąć kolejną próbę zbliżenia żyjących obok siebie narodów o trudnej wspólnej przeszłości.

Nie wszystkim w smak był jednak dialog na temat wspólnych spraw Polski i Ukrainy w Przemyślu. Na rynku pojawiły się osoby, które w głośny sposób wyrażały swoje niezadowolenie wobec całej akcji i jak twierdzą organizatorzy, reagowali agresją, chcąc zakłócić ich spotkanie. Podchodząc do zgromadzonych, mieli wygłaszać nacjonalistyczne hasła i dyskredytować dobrą wolę (szczególnie z ukraińskiej strony) w toczącym się dialogu.

Ripostą na takie zarzuty było hasło Tomasza Grabowskiego, działacza Obywateli RP, który krzyknął: "Precz z polskim faszyzmem". To jeszcze dolało oliwy do ognia pomiędzy dwiema stronami barykady, jednak dość niespodziewanie, wywołało także reakcję policji. Do całej grupy podeszli policjanci, którzy skierowali się nie do osób zakłócających legalne zgromadzenie, jednak właśnie do Grabowskiego, wobec którego podjęli interwencję za rzekome wygłaszanie haseł znieważających polski naród. W chwili, gdy mężczyzna powtórzył okrzyk, został aresztowany.

Prokuratura Rejonowa w Przemyślu, po zapoznaniu się z materiałem dowodowym przemyskiej policji, postawiła mu zarzut popełnienia przestępstwa z artykułu 133 kodeksu karnego, mówiący o tym, że ten, kto publicznie znieważa Naród lub Rzeczpospolitą Polską, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech. Warto dodać, że artykuł 256 tegoż samego kodeksu, mówi z kolei, że kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.

Jak poinformowała nas rzecznik przemyskiej prokuratury Marta Pętkowska, prokurator prowadzący tę sprawę zapoznał się już z zeznaniami świadków. Ponadto oskarżony złożył krótkie wyjaśnienie, w którym nie przyznał się do zarzucanego mu znieważenia narodu polskiego. Do miesiąca poznamy rozstrzygnięcie całego zajścia i decyzję prokuratora o tym, czy skierować sprawę do sądu. Stronnicy aresztowanego Tomasza Grabowskiego, po jego wypuszczeniu z aresztu, które nastąpiło około sześć godzin po zatrzymaniu, wyraźnie akcentowali absurdalność postawionych zarzutów, zaznaczając swój sprzeciw wobec aktów narodowościowej nienawiści i faszyzmu.

Jakkolwiek już teraz wiemy, że cała sytuacja nabrała sporego medialnego rozgłosu i jak to bywa w podobnych kwestiach, politycznego znaczenia dla obu stron politycznej barykady. Jednym z następstw zdarzenia na przemyskim rynku był happening pod siedzibą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Warszawie. Tam Obywatele RP pojawili się z wypisanym na kartkach hasłem "Precz z polskim faszyzmem", jednak oni nie zostali ujęci przez policję.

Czytaj też:

>>> Korczowa: Podejrzany o napady z bronią w ręku trafił w ręce pograniczników

>>> Rzeszów: Samochód z kontrowersyjnymi hasłami pojawił się na ulicach miasta

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki