Ratownicy z GOPR Bieszczady opisali w mediach społecznościowych swoją akcję ratowniczą z ostatnich dni. W takich przypadkach liczy się każda sekunda. Wszystko działo się jeszcze przed weekendem.
- 12 stycznia ok. godz. 13.00 ratownicy ze stacji w Ustrzykach Górnych zostali zadysponowani do wypadku leśnego w okolicy Widełek. Zgłoszenie traktowało o mężczyźnie przejechanym przez ciągnik. Jako pierwsi do poszkodowanego, który znajdował się w trudnym górskim terenie docierają ratownicy GOPR, kwadrans później także i ratownicy karetki pogotowia. Od tej chwili prowadzą działania wspólnie. W trakcie do działań dołącza także załoga Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Poszkodowany z poważnymi urazami wewnętrznymi, ale przytomny po podaniu silnych środków przeciwbólowych i odpowiednim zabezpieczeniu został przetransportowany do miejsca gdzie wylądował śmigłowiec - relacjonowali.
Ratownicy z GOPR Bieszczady o współpracy
Ratownicy przy okazji tej ciężkiej akcji przypomnieli, jak ważna jest współpraca służb, kiedy w grę wchodzi ratowanie ludzkiego życia. - Od kilku lat dla Nadleśnictw z terenu działania naszej Grupy prowadzimy szkolenia na wypadek takich zdarzeń - podkreślili.
- W tym przypadku fakt, że leśnicy posiadali bardzo dobrze wyposażoną apteczkę R1, od razu powiadomili GOPR, podali dokładne współrzędne wypadku, wysłali jednego pracownika do drogi, który zaprowadził naszych ratowników do miejsca zdarzenia spowodowało, że czas dotarcia do poszkodowanego od momentu zgłoszenia to zaledwie 30 min! Do tego świetna współpraca służb – GOPR - Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, Bieszczadzkie Pogotowie Ratunkowe SP ZOZ w Sanoku, Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, Służba Leśna Nadleśnictwo Stuposiany, Lasy Państwowe pomogło uratować życie tego mężczyzny - podkreślają ratownicy.
Dlaczego jest to tak istotne? Ratownicy chcą pokazać zasadność wspólnych szkoleń, gdzie nie tylko podnoszą swoje umiejętności, ale też poznają się wzajemnie. - Dzięki temu ta współpraca jest na tak wysokim poziomie, a w efekcie korzysta na tym sam poszkodowany - tłumaczyli Ratownicy GOPR Bieszczady.