Sprawa Rzeszowskich Zakładów Graficznych
Ryszard P. i Marcin B., biznesmeni z Rzeszowa, odwołali się od wyroku z 2016 roku. Zostali prawomocnie skazani za przejęcie z naruszeniem prawa Rzeszowskich Zakładów Graficznych i wyprowadzenia z nich 14 mln zł. W środę 28 lutego 2024 roku w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie odbyła się rozprawa, po której głos zabrali poszkodowani.
Komentarze pokrzywdzonych z Rzeszowskich Zakładów Graficznych
- My nie wiemy, czy dostaniemy te pieniądze, bo likwidator przedstawił kopie dokumentów z banku, nie potwierdzoną za zgodnością z oryginałem, dlatego do dzisiejszego dnia nie mamy pewności czy te pieniądze są na koncie i czy faktycznie szkoda została naprawiona. (...) W historii Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie takiego przypadku chyba jeszcze nie było, żeby trzy razy była sprawa kasacyjna w Sądzie Najwyższym i cztery razy debata w sądzie apelacyjnym - mówił poruszony Robert Bosek ze Stowarzyszenia Grafik.
Czy zmianę wyroku dla Ryszarda P. i Marcina B. uważa za słuszną? Z całą pewnością. Podkreślił, że czyn popełniony przez rzeszowskich biznesmenów, był kradzieżą. Oprócz tego jest przekonany, że to jeszcze nie koniec.
- To słuszna kara, która powinna być przestrogą dla innych, żeby nie kradli. Nie może powiedzieć, że ktoś "wyprowadził pieniądze". Wyprowadzić to można psa na spacer albo krowy na pastwisko, a tu miało miejsce typowe, profesjonalne złodziejstwo i tak trzeba o tym mówić. (...) Ten, który ukradnie kilo kiełbasy jest złodziejem, a ten, który ukradł 7 milionów wyprowadził pieniądze. (...) Proszę spytać tych, którzy pracowali do 2014 roku - i to w jakich warunkach. W Miłocinie nie mieliśmy wentylacji. Wszyscy - PIP, sanepid - wiedzieli o tym, że są tam czterokrotne przekroczenia rtęci i kadmu. Pomimo naszych interwencji, żaden zawiadomiony organ nie wszczął interwencji. (...) To nie jest koniec tego procesu. W 2014 roku złożyliśmy wniosek o przeprowadzenie kontroli przez NIK - powiedział, po czym wyraził niezadowolenie, że sprawa przechodzi przez ręce różnych prokuratur - w Rzeszowie, Tarnobrzegu czy w Krakowie. - Może są jeszcze jakieś inne argumenty albo badane są wątki poboczne - dodał Bosek.
Jedna z poszkodowanych przez rzeszowskich biznesmenów podsumowała: - Ta sprawa trwa dwadzieścia lat. Sądy na Podkarpaciu nie radzą sobie ze sprawami gospodarczymi. To dwadzieścia lat naszego życia! - powiedziała,