Marek Płocica jest przedsiębiorcą. W Jarosławiu (woj. podkarpackie) prowadzi swój biznes. Jest ojcem trójki dzieci. Najstarsza córka ma 17 lat, syn 12 lat, najmłodsza pociecha ma 7 latek. Biznesmen był związany z Eweliną (38l).
–Nigdy pomiędzy nami nie było jakiś bardzo cudownie. Cały czas kłóciliśmy się i nie było normalności. Jednak zapłaciłem za terapię sądząc, że to pomoże i uratuje nasz związek. Chwilę było dobrze, w 2007 roku wzięliśmy bajkowy ślub w Ziemi Świętej. Była terapia, a z nią przyszła ciąża mojej partnerki. Siedemnaście lat temu urodziła się nam córeczka. Od razu skradła moje serce i była oczkiem w głowie. Potem były kolejne dzieci. Jednak między mną, a Eweliną nie układało się najlepiej. Najgorszy czas przyszedł w 2014 roku. Moja firma przechodziła kryzys, mniej zarabiałem. Wówczas żona znalazła sobie kogoś innego. Separacja i w końcu rozwód. Wyprowadziła się i wówczas moje życie straciło sens. Robiłem wszystko, żeby jak najczęściej widywać się z dziećmi. Sąd orzekł, trzy spotkania w ciągu tygodnia, wspólne, wakacje, święta, ferie. Wiadomo, że nie całe. Jedyne co bym chciał, to żeby moja żona to respektowała. A ona utrudniała mi kontakt tak wiele razy. Mówiła, że dzieci nie chcą się z mną widzieć, nie chcą nigdzie wyjechać. Broniła i dostępu do ich mówiąc, że są chore, że się uczą. Cały czas robiła jakieś przeszkody. Interweniowałam wiele razy na policji w sądach, u kuratora. Kiedy wszystkie te instytucje zdeptały mnie i pozwoliły mojej żonie na bagatelizowanie wyroku sądu, który nakazuje, żeby dzieci mogła być ze mną- poddałem się. Jednak kiedy dowiedziałem się, że najstarsza córka wylądowała w szpitalu na oddziale psychiatrycznym, a powodem były problemy emocjonalne, zaś młodszy syn jest uzależniony od komputera postanowiłem ponownie zrobić wszystko co tylko mogę, by dzieci widywały się mną normalnie. Jestem ich ojcem. Mam prawo do kontaktów, nie jestem tylko bankomatem, który ma łożyć na utrzymanie dzieci. Kocham je i chcę uczestniczyć w ich życiu. Dlaczego sądy nie mogą mi pomóc?- pytał rozżalony Marek Płocica.
Polecany artykuł:
Małgorzata Reizer, Rzecznik Prasowy Sądu Okręgowego w Przemyślu potwierdziła, że między ex małżeństwem toczyło się kilka spraw sądowych. 1 sierpnia 2016 roku sąd wydał postanowienie mówiące o tym, że jeżeli matka nie będzie wydawać dzieci ojcu za każdorazowo utrudnienie kontaktów, które udowodni ojciec i zatwierdzi sąd otrzyma karę 100 zł. Potem ojciec złożył kolejny wniosek w którym informował o uniemożliwianiu kontaktów. te zostały oddalone przez sąd, gdyż jak wynika z akt sprawy to dzieci nie chciały spotkać się z rodzicem. Ojciec odwołał się od tego postanowienia, ale sąd f nie uwzględnił.
Marek Płocica miał żal do sądu za takie zakończenie sprawy. Jak informował złożył pozew zbiorowy o utrudnianie kontaktów przez matkę na aż 57 spotkaniach, jednak sąd odrzucił ten wniosek.
–Chciałbym tylko, aby moje prawa były respektowane dlaczego nikt nie może mi pomóc, a moja była żona może mi utrudniać kontakty z dziećmi w każdy możliwy sposób?- pytał rozżalony ojciec trójki dzieci.
Matka dzieci nie chciała rozmawiać z nami w tej sytuacji.
Relacje między byłymi partnerami są bardzo ciężkie. Porozumiewają się tylko za pomocą korespondencji smsowej bądź meilowej. W wiadomościach używają do siebie zwrotów „pan” i „pani”. Kompletnie nie ma dialogu, który doprowadziłby do polepszenia sytuacji.
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu:
TU KUPISZ "Super Express" w trakcie kwarantanny!