Losy rodziny pięcioraczków z Horyńca śledzą internauci z całej Polski. Ostatnimi czasy Dominika Clarke przekazała smutne wieści - wraz z mężem Vincentem wpadli w problemy finansowe. Nadal nie wiadomo, czy uwielbiana rodzina będzie mogła zostać w Tajlandii, gdzie bawi się doskonale. Obecnie pani Dominika myśli nad założeniem firmy w Tajlandii. Do tej sprawy jeszcze wrócimy, ale w tym wątku skupimy się na osobie Vincenta.
Internauci ocenili tatę pięcioraczków z Horyńca: "Brawo dla męża"
W lipcu Dominika Clarke i jej mąż Vincent pochwalili się na TikToku filmem, dotyczącym łamańców językowych. Nie od dziś wiadomo, że polski należy do najtrudniejszych języków.
- On strasznie dobrze czyta po Polsku, więc ja będę mówić, a on będzie powtarzał - zajawiła Dominika Clarke. Vincent zmierzył się z wyrażeniem "nie pieprz wieprza pieprzem Pietrze". Sam zainteresowany powtarzał z uśmiechem na twarzy, a użytkownicy mediów społecznościowych zareagowali z entuzjazmem.
- Dominiko, Twój mąż jest cudownym człowiekiem. Razem tworzycie super parę - napisała hannanowak15. - To nawet dla Polaka trudno zapamiętać i powiedzieć. Brawo dla męża - dodała syl. - Jesteście super, trzymam za Was kciuki - takich komentarzy jest mnóstwo.
Właśnie dzięki m.in. takim filmikom i licznym fotografiom uroczych dzieci, rodzina pięcioraczków z Horyńca jest tak lubiana. Pani Dominika próbowała ostatnimi czasy treningi z hula hop i również mogła liczyć na wsparcie komentujących.
Pojawiły się problemy
- Pracowaliśmy, a właściwie współpracowaliśmy z TVN-em przez ostatnich 16 miesięcy. Oczywiście dostawaliśmy wynagrodzenie i było to naprawdę duże zasilenie naszego rodzinnego budżetu, a jednocześnie super zabawa i spełnienie moich marzeń, bo jakoś zawsze chciałam zobaczyć, jak to jest być w telewizji. No ale wszystkie dobre rzeczy kiedyś muszą się skończyć - powiedziała Dominika Clarke. Nagranie wywołało ogromne poruszenie. Słowa wsparcia popłynęły z wielu rejonów Polski.
Jest jeszcze jeden problem - rodzice pięcioraczków mierzą się z zawieszeniem konta na Amazonie. Nie mogą prowadzić sprzedaży, będąc jednocześnie w Tajlandii. Zamrożone zostały również zgromadzone do tej pory środki. W związku z powyższym, państwo Clarke rozważają powrót do Polski. Życie w azjatyckim kraju kosztuje ich ok. 40 tysięcy złotych miesięcznie.