Andrzej Lutak (27l) od niedawna mieszkał w Rzeszowie. 1 grudnia 2018 roku, po miesięcznym okresie próbnym podpisał umowę w firmie kurierskiej. Był bardzo szczęśliwy, że wszystko mu się układało. Trzy dni wczesnej świętował swoje urodziny i w andrzejkowy wieczór przyjmował życzenia od bliskich. Miał mnóstwo planów na życie. Ze swoją dziewczyną chciał zbudować rodzinę. Wszystko trysło 3 grudnia o 6.50 rano, kiedy młody chłopak wyszedł z kościoła z porannych rorat i miał pójść na umówioną wizytę do chirurga. Nigdy tam nie dotarł. Na swojej drodze spotkał innego lekarza. Andrzej Lutak przechodził przez pasy, kiedy uderzył w niego suv gastrologa Jacka H.
– Syn praktycznie schodził już z przejścia, gdy został uderzony zderzakiem w nogę i wciągnięty na samochód. Uderzył głową o szybę od strony kierowcy – mówi Leszek Lutak (51l) ojciec ofiary. -Andrzej zginął na miejscu. Miał mnóstwo obrażeń. Dowiedziałem się, co mnie zszokowało najbardziej, że lekarz, który jest sprawca tej tragedii tuż po wypadku nie rzucił się udzielać mojemu synowi pierwszej pomocy-dodaje.
Sprawa swój finał w sądzie znalazła dopiero teraz. Lekarz składał zeznania kilkukrotnie. Najpierw się nie przyznawała do winy, potem gdy obejrzał monitoring zmienił zeznania i przyznała się do zarzucanych mu czynów. W konsekwencji chciał dobrowolnie poddać się karze, ale na proponowane przez niego warunki nie zgodził się, ojciec ofiary wraz z pełnomocnikiem.
Zobacz też: Zrozpaczony ojciec: Lekarz zabił mi syna i nawet nie przeprosił. Chłopak szedł na badania
-Najgorsze były pierwsze dni. Jak zadzwonił do mnie syn poinformować, że Andrzej nie żyje, nie mogłem uwierzyć. Przecież dzień wcześniej wieczorem rozmawialiśmy. Umawialiśmy się na spotkanie w Rzeszowie… Straciłem syna. I chciałabym, żeby ten, kto go zabił uczciwie za to odpowiedział. A lekarz, który go potrącił, nawet nie przeprosił nas! To jeszcze bardziej piętnuje mój ból i żal -mówił Leszek Lutak. – Długie lata pracowałam w rzeszowskiej policji w Wydziale Kryminalnym. Wiem jakie są procedury i jak długo trwają czynności, a Prokuratura, która prowadzi sprawę jest bardzo opieszała. Lekarzowi postawiono zarzuty dopiero gdy ze sprawą poszedłem do mediów. Tak nie powinno być! Prawo jazdy odebrano mu kilka dni po wypadku. Nie od razu! A potem w toku postępowania nie chciano zbadać czy podczas wypadku nie korzystał z telefon i z jaką prędkością się poruszał uznając to za niepotrzebne! Bardzo chciałabym usłyszeć sprawiedliwy wyrok- podsumował Leszek Lutak
Jacek H. w sądzie odpowiadał tylko na pytania obrońcy. Denerwował się układając słowa i patrzył tylko na sąd, aby nie spojrzeć na ojca ofiary. W sądzie nie padło słowo przepraszam. Do przesłuchania jest 13 świadków, mając na względzie obecny reżim sanitarny proces zapewne potrwa dłużej. Gastrologowi grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Polecany artykuł:
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: