Bieszczady. Protest pracowników leśnych w Ustrzykach Dolnych
Po wstrzymanej przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska masowej wycince lasów wielu pracowników leśnych z dnia na dzień zostało bez pracy, a co za tym idzie - obawiają się utraty środków do życia. Wielu z nich ma pozaciągane pożyczki, pracowników na utrzymaniu. We wtorek 24 stycznia odbył się protest pod urzędem miasta w Ustrzykach Dolnych. Zgromadzeni nieśli banery z rozpaczliwymi napisami "Dajcie nam żyć i pracować".
- Fakty są takie, że z dnia na dzień pracę utraciło wiele osób, przedsiębiorców z branży leśnej pozbawiono możliwości zakupu surowca na miejscu, a leśniczy odpowiadający za stan lasu, nie mogą ingerować w jego gospodarkę. (...) Zapytacie po co od kliku dni organizowałem dzisiejsze spotkania z Wiceministrem Mikołajem Dorożałą? Właśnie po to, by mógł „wejść w nasze buty” i w tych butach pospacerować po lesie. Posłuchać wieloletnich nadleśniczych, ZUL-owców, przedsiębiorców z branży leśnej i lokalnych samorządowców - napisał w mediach społecznościowych poseł Bartosz Romowicz, do niedawna burmistrz Ustrzyk Dolnych.
Na protest przybył wiceminister Mikołaj Dorożała. Obiecał leśnikom dojście do kompromisu. - (...) Rozmowy z leśnikami i nadleśniczymi dają nadzieję na dobre rozwiązania: konieczność przesunięcia prac Zakładów Usług Leśnych na te obszary, których nie dotyczy ograniczenie wycinek. (...) Zapewniam wszystkich, że zawarte umowy zostaną dotrzymane, że mieszkańcy nie stracą na ograniczeniu wycinek. Nie chowam się za urzędnikami, nikogo nie próbuję oszukiwać. Jestem tu, wszyscy tu jesteśmy, po to, by się porozumieć. Rozmawiamy i będziemy rozmawiać, bo to jedyny klucz do znalezienia kompromisu - poinformował.
Kolejne rozmowy w Ministerstwie Klimatu i Środowiska z dyrekcją generalną Lasów Państwowych planowano na środę. Sprawa jest rozwojowa.