Mężczyzna początkowo został aresztowany. Jego obrońca odwołał się jednak od tej decyzji, a sąd zgodził się z jego argumentacją. Mariusz S. może wyjść na wolność. Pozostanie pod nadzorem policji, ma też zakaz opuszczania kraju. Będzie mógł jednak wrócić do domu, do miejsca, gdzie rozegrała się przerażająca tragedia 12-letniego chłopca.
Zobacz też: 12-latek ZAGRYZIONY przez pitbulla! SZOKUJĄCE ustalenia ws. MASAKRY w Przemyślu
Wszystko wydarzyło się pod koniec września w Przemyślu. Kamil odwiedził swojego o rok młodszego kolegę, Szymka (pasierba Mariusza S.). Gdy byli w mieszkaniu, jeden z pitbulli mężczyzny zaatakował Kamila. Ranny został też Szymek, który usiłował ratować kolegę. W mieszkaniu poza psami nie było nikogo. Chłopcy byli zdani na siebie i całkowicie bezbronni wobec szaleńczego ataku psa-zabójcy. Życia 12-latka nie udało się uratować.
Decyzja sądu nie oznacza jednak, że Mariusz S. uniknie odpowiedzialności. Nadal ciąży na nim zarzut narażenia małoletnich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślne spowodowanie śmierci jednego z nich – 12-letniego Kamila, kolegi swojego pasierba.
Śledczy podejrzewają, że mężczyzna nie zapewniał odpowiednich warunków psom i nie zabezpieczył innych osób – zwłaszcza dzieci – przed agresywnymi zwierzętami. Skąd decyzja o wypuszczeniu Mariusza S. na wolność? Sąd wyższej instancji uznał m.in. że nie ma już obawy matactwa, bo śledczy przesłuchali już kluczowego świadka – 11-letniego pasierba mężczyzny, jedynego świadka makabry, do jakiej doszło w ich mieszkaniu.
Mariusz S. nie przyznaje się do winy. Mężczyzna już wcześniej był karany za przemoc domową – także wobec pasierba i swojej partnerki. W procesie po śmierci 12-letniego Kamilka Mariuszowi S. grozi kara pięciu lat więzienia.