Kobieta ponad rok po śmierci swojego synka ciągle nie pogodziła się z jego śmiercią. Każdego dnia chodzi na jego grób i całuje zdjęcia chłopca, które są ustawione w różnych miejscach mieszkania. Każdego dnia przeżywa tą tragedię na nowo.
- Tego strasznego dnia kilka razy dzwoniłam do Kamila, a on nie odbierał. Powinien być już w domu i zaczęłam się martwić. Potem zadzwonił do mnie policjant i poprosił, żebym przyszła na komendę w sprawie mojego dziecka. Poszłam tam ze starszą córką i wówczas cały mój świat się zawalił - wspomina - Elżbieta Towarnicka w rozmowie z „Super Expressem”.
Zobacz też: Pitbull zagryzł chłopca na śmierć. Oskarżony tak płakał, że przerwano rozprawę
Początkowo kobieta nie zdawała sobie sprawy, gdzie doszło do tragedii.
- Na początku nie zdawałam sobie sprawy, że to się stało u tego mężczyzny. Wiedziałam, że syn powinien być w szkole. Myślałam, że jakieś psy wtargnęły na boisko szkolne i pogryzły Kamila. Później policjant powiedział mi gdzie to się stało -wspomina pani Elżbieta.
Kamil z Szymkiem byli kolegami ze szkoły.
- Syn znał tego Szymka, chodzili do jednej szkoły. Kamil kilka lat temu był u niego w mieszkaniu na urodzinach, ale wówczas nie było tam tego psa Jokera - opowiada nam mama Kamila - Wcześniej znałam z widzenia tego Mariusza S., wiedziałam, kto to jest, ale wówczas nie słyszałam o nim takich strasznych rzeczy. Dopiero później, po tej tragedii dowiedziałam się jaki to straszny człowiek, jaką ma przeszłość, jak traktuje swoją rodzinę - dodaje.
Rodzice ostatni raz pożegnali się z Kamilem w szpitalu
Po pogryzieniu przez psy Kamil trafił do specjalistycznego szpitala w Katowicach. Rodzice od razu pojechali za karetką, by być ze swoim dzieckiem. Tam od lekarzy usłyszeli najstraszniejszą rzecz.
- Lekarz poprosił nas do gabinetu i powiedział, że nie ma szans na uratowanie Kamila, że to kwestia czasu, kiedy przestanie mu bić serce i jeśli to nastąpi, to nie będą go reanimować, bo mózg obumiera i nic się nie da zrobić. Weszliśmy do niego na salę. Był cały zabandażowany. Nie widziałam głowy, ale był cały zimny jak lód... - wspomina z żalem kobieta.
Mama Kamila o Mariuszu S.: Musi ponieść karę
Następnego dnia rano o godz. 9.00 do domu Kamila zadzwonił lekarz, który przekazał najstraszniejszą wiadomość. Serce dwunastolatka przestało bić. To był koniec wędrówki Kamila na ziemskim świecie. Jego mama obiecała mu, że stoczy dla niego najcięższą dla niej walkę. Zrobi wszystko, by Mariusz S. poniósł jak najsurowszą karę.
-Ten człowiek musi odczuć karę. Musi ponieść konsekwencje. Chciałabym, aby dostał te 5 lat, które przewiduje Kodeks Karny(...) Nie mogę patrzeć na tego człowieka. On jest tak perfidny i kłamał w sądzie! Nigdy mu nie wybaczę, że przez niego nie żyje moje dziecko- mówiła Elżbieta Towarniacka w rozmowie z “Super Expressem”.
Sąd Rejonowy w Przemyślu przygotowuje pisemne uzasadnienie wyroku, aby kobieta mogła wnieść apelację do sądu wyższej instancji.
Dalsza część poniżej galerii zdjęć: Przemyśl. Mama o śmierci Kamila, którego pitbulle zagryzły na śmierć [ZDJĘCIA]
Przypomnijmy, 28 września w Sądzie Rejonowym w Przemyślu, dokładnie w rocznicę tragicznego zdarzenia ruszył proces w sprawie, która wstrząsnęła całą Polską. Historia ma niewinny początek, 12-letni Kamil odwiedził swojego kolegę, Szymka. W mieszkaniu nie było dorosłych. Były za to dwa psy, rasy która uważana jest za agresywną, pitbulle: Jocker i Katalaja. Niestety, życie napisało straszny scenariusz. Jeden z psów rzucił się na chłopca. Kamil trafił do szpitala, jednak przegrał walkę o życie. Zmarł 1 października 2020. Ranny został również Szymon, jednak jego obrażenia były mniejsze.
Mariusz S. skazany w sądzie w Przemyślu
Właścicielem psów był Mariusz S. (50 l.). Zwierzęta w dzień tragedii trafiły do schroniska, a Mariusz S. do aresztu, z którego w późniejszym czasie został zwolniony. Mężczyzna był w przeszłości karany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. Przed Sądem Mariusz S. nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. Jak twierdzi, nie wiedział , że na utrzymywanie psów rasy niebezpiecznej potrzebne jest pozwolenie. Psy zakupił w internecie za 700 i 800 zł i choć dostał psy z rodowodami, sprawdził w internecie, że nie są oryginalne. Dlaczego wybrał taką rasę? Jak wynika z zeznania Mariusza S., to partnerka przeczytała w internecie, że pitbulle są dobrymi psami dla domowników i nie ma z nimi problemów.
Zobacz też: Mama Kamila, którego zagryzł pitbull: właściciel nigdy nie przeprosił, wyzywał mnie na zakupach
Według jego relacji psy nigdy nie były niebezpieczne, kiedyś zaczepiły kłem jego partnerkę, ale zdarzyło się to podczas spożywania przez nich jedzenia. Jak mówił przed sądem, psy nie reagowały agresywnie. Jednak sąd nie miał wątpliwości i uznał Mariusza S. za winnego śmierci Kamila. Mężczyzna został skazany na 3 lata więzienia, zobligowany do zapłacenia nawiązki w wysokości 50 tys. zł na rzecz matki zmarłego Kamila, a także 3 tys. zł na rzecz pasierba Szymona. Wyrok jest nieprawomocny. Mama Kamila od razu zapowiadała, że będzie apelować od tego wyroku i wnosić o najwyższy możliwy wymiar kary.