O zwolnionych ratownikach z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu pisaliśmy w sierpniu tego roku. Jakub Boczar (39 l.) i Grzegorz Chrapek(36 l.) oraz ich kolega ze stacji jarosławskiej są przedstawicielami związków zawodowych. Upominali się o wyrównanie płac wśród wszystkich ratowników medycznych z ich rejonu (tj. Przemyśl, Lubaczów, Jarosław i Przeworsk).
Wszyscy zostali zwolnienie dyscyplinarnie. Dyrekcja pogotowia zarzuca zwolnionym ratownikom ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, stwarzające zagrożenie dla funkcjonowania zakładu pracy oraz życia i zdrowia pacjentów. Jak podkreśla dyrekcja, przepisy prawa w sposób bezwzględny nie chronią działaczy związkowych, którzy sami ich nie przestrzegają. W oświadczeniu wydanym przez Wojewódzką Stację Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu, która zrzesza prawie 200 ratowników, napisano, że w wyniku działań związkowców doszło do próby dezorganizacji pracy w pogotowiu polegającej na tym, że część ratowników poszła na zwolnienia lekarskie.
Z tymi zarzutami nie zgadzają się sami zwolnieni, którzy o swoje racje idą walczyć do Sądu Pracy, a także i ich koledzy z całego Podkarpacia, którzy protestowali w ich obronie przed Urzędem Wojewódzkim w Rzeszowie.
Konflikt w przemyskim pogotowiu. „ Czujemy się oszukiwani”
Po protestach w obronie zwolnionych ratowników mężczyźni kilkukrotnie uczestniczyli w rozmowach mediacyjnych. Wszystkie zakończyły się fiaskiem. Ratownicy medyczni podnoszą, że dyrektor na jednym ze spotkań mediacyjnych stwierdził, że zwolnienia Jakuba Boczar i Grzegorz Chrapek oczekiwali ich koledzy ze stacji. Ci natychmiast zebrali podpisy od ratowników ze wszystkich podstacji, popierające zwolnionych.
- Na kolejne spotkanie przynieśliśmy wszystkie podpisy, jakie udało się nam zdobyć od zdecydowanej większości całej załogi i wówczas usłyszeliśmy, że nikt nie mówił, że to koledzy nie chcą z nami pracować. Czujemy się oszukiwani. Kolejne spotkania i nic. Mamy dość tej zabawy -podnoszą ratownicy.
Ratownicy idą do prokuratury
Po rozmowach, które w żaden sposób nie zmieniły ich sytuacji, postanowili złożyć zawiadomienie w przemyskiej prokuraturze. Zawiadomienie dotyczy zaniedbań, do jakich miało dochodzić w przemyskim pogotowiu.
- Takie zawiadomienie wpłynęło do prokuratury Rejonowej w Przemyślu 28 października b.r. Prokurator skierował do Komendy Miejskiej Policji polecenie wykonania szeregu czynności zmierzających do sprawdzenia czy istnieją podstawy do wszczęcia postępowania karnego- poinformowała Marta Pętkowska, Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Proces ws. zwolnienia ratowników rusza w grudniu
Ratownicy nie chcą jeszcze zdradzać, jakich nieprawidłowości ma dotyczyć to zawiadomienie. Mówią ogólnie, że chodzi o karetki covidowe, o pracę ratowników, oraz o ich zwolnienia.
Proces z powództwa Jakuba Boczara i Grzegorza Chrapka dotyczący ich zwolnienia dyscyplinarnego ma się rozpocząć w drugiej połowie grudnia. Do 22 listopada prokurator ma czas na podjęcie decyzji o tym, czy są podstawy do wszczęcia postępowania karnego, w którym ratownicy zarzucają dyrekcji szereg nieprawidłowości, do jakich według nich dochodziło w pogotowiu. Ratownicy o swoich przypuszczeniach dotyczących nieprawidłowości poinformowali też Narodowy Fundusz Zdrowia i Ministerstwo Zdrowia.