Rozstanie rodziców zawsze odbija się na dzieciach. Najgorzej jest wtedy, gdy jeden z opiekunów dziecka próbuje odegrać się na drugim i sprawić, by ten nie mógł widywać się z dzieckiem, a w konsekwencji stracił z nim więź.
Aleksander B. (+48 l.) walczył o widzenia ze swoją ukochaną córeczką, ale to okazało się niemożliwe. Według kolegów mężczyzny, Olek podpalił się przed sądem w Przemyślu w akcie desperacji. Tę wersję wydarzeń mają potwierdzać wpisy na Facebooku zmarłego, które pojawiły się w sieci przed jego samobójstwem: „nie zniknął kat... znikam ja”. Kilka godzin później, 29 kwietnia 2022 roku, mężczyzna podpalił się w swoim samochodzie przed budynkiem Sądu Rejonowego w Przemyślu.
Według kolegów zmarłego, Aleksander B. był załamany ciągnącymi się procesami i brakiem kontaktu z córką. Ich zdaniem matka dziecka próbowała utrudniać kontakty mężczyźnie, a za nim nie stanęły żadne instytucje. Kobieta zaprzeczała tym twierdzeniom i przekonywała, że Aleksander B. był zaborczy, dziecko się go bało, ale kontaktów nikt mu nie utrudniał, a sąd takowe przyznał – choć nie w takim wymiarze, jak chciał tego ojciec dziecka.
W miejscu, gdzie kilka miesięcy wcześniej podpalił się Aleksander B., w lipcu protestowali działacze stowarzyszenia „Z podniesioną głową”, działającego przeciwko utrudnianiu rodzicom po rozstaniu kontaktów z dziećmi. Ich zdaniem Aleksander B. targnął się na swoje życie, bo była żona utrudniała mu kontakty z córką, a Sąd Rejonowy w Przemyślu nie potrafił wyegzekwować prawa ojca do kontaktu z dzieckiem.
– Kolega Olek przypłacił to życiem. Chcemy to nagłośnić, zaprotestować, żeby osoby, które przyczyniły się do tego, które mogły temu zapobiec, poniosły jakąkolwiek odpowiedzialność – mówił Stanisław Milewski, społecznik i organizator protestu.
Zobacz zdjęcia z lipcowego protestu przed Sądem Rejonowym w Przemyślu. Kliknij zdjęcie poniżej i przejdź do galerii!
Protest wsparła też Karolina Pikuła, rzeszowianka, matka dwójki dzieci, członek stowarzyszenia „Szczyty alienacji rodzicielskiej”, która w mocnych słowach skrytykowała oddzielanie rodziców od dzieci po rozstaniu oraz działania polskich sądów w tej sprawie.
Protestujący wywiesili transparenty oraz zapalili znicze w miejscu, gdzie spłonął samochód Aleksandra B. Policja pod nadzorem Prokuratury ciągle prowadzi sprawę w śmierci samobójstwa i bada, czy ktoś nie przyczynił się do śmierci 48-latka.