Akcja ratowników GOPR w Bieszczadach. "Odmrożone ręce i stopy"
W sobotę 13 lutego ratownicy GOPR otrzymali zgłoszenie od zaniepokojonych turystów około godz. 15.00. Jak się okazało, szli z Ustrzyk Górnych w kierunku Tarnicy, po czym jeden z nich oznajmił, że nie idzie dalej i wraca z Szerokiego Wierchu do samochodu. Po pewnym czasie zadzwonił i powiedział, że jednak wraca do nich, jednak zgubił się i nie ma pojęcia, gdzie jest. Jak informują GOPR-owcy, udało się ustalić numer tyczki, przy której znajdował się ostatnio zgubiony turysta i tam też wysłano ratownika na skuterze. W międzyczasie poszukiwany wrócił z powrotem na szlak i został znaleziony przez dwie osoby, poruszające się na nartach skiturowych i to oni jako pierwsi zaczęli, jak mogli, zabezpieczać poszkodowanego.
- Po dotarciu naszego ratownika okazało się, że mężczyzna jest już w stanie hipotermii, nie może ruszać palcami u rąk, nie czuje nóg i nie ma mowy o dalszym kontynuowaniu marszu. Niedługo po tym dotarli kolejni ratownicy z niezbędnym sprzętem. Po zabezpieczeniu termicznym, rozpoczął się transport poszkodowanego do Ustrzyk Górnych. Na szczęście w szybkim czasie na górze pojawiło się około 10 ratowników, którzy w tym czasie znajdowali się w pobliżu, ponieważ startowali w zawodach skiturowych "Puchar Połonin". - informują ratownicy GOPR Bieszczady.
Mężczyzna w Ustrzykach został przekazany załodze karetki pogotowia. Miał odmrożone ręce i stopy.
- Niestety w tym przypadku ta osoba, była kompletnie nieprzygotowana na taką wycieczkę w tych warunkach – buty budowlane, dres, brak zapasowego ubioru w plecaku, cienkie rękawice a do tego był pity alkohol. - relacjonują GOPR-owcy. - W górach panują bardzo trudne warunki – obfite opady śniegu, bardzo niska odczuwalna temperatura, silny wiatr i ograniczona widoczność.
Wcześniej informowaliśmy również o akcji, gdzie jeden ze skiturowców - mimo dobrego przygotowania - potrzebował na Przełęczy Goprowskiej pilnej pomocy. Opublikowano zdjęcia jego odmrożonych rąk ku przestrodze.