Niedźwiedź zaatakował w Bieszczadach. Mężczyzna ciężko ranny
Do całej akcji w Bieszczadach doszło w niedzielę (12 listopada). Niedźwiedź miał zaatakować mężczyznę spacerującego po lesie. Listopad to okres, kiedy niedźwiedzie układają się do zimowego snu i jeżeli ktoś znajduje się w pobliżu ich gawry, jest wrogiem i niedźwiedź może okazać się agresywny. - (...) O godzinie 16:45 zostaliśmy zadysponowani w rejon dawnej wsi Hulskie obok Zatwarnicy do pomocy mężczyźnie zaatakowanemu przez niedźwiedzia. Na miejscu zdarzenia zastaliśmy już OSP Zatwarnica oraz GOPR, którzy jako pierwsi dotarli do poszkodowanego. Nasze działania polegały na pomocy przy transporcie poszkodowanego do ZRM oraz współpracy z LPR przy zabezpieczeniu lądowiska w warunkach nocnych. W działaniach brało udział 6-ciu naszych ratowników. Z racji na warunki terenowe w akcji korzystaliśmy z quada - poinformowała w mediach społecznościowych Ochotnicza Straż Pożarna Lutowiska.
Ratownicy z GOPR Bieszczady szczegółowo opisali dramatyczną akcję niesienia pomocy poszkodowanemu. - Parę minut po godz. 16 ratownicy ze stacji centralnej w Sanoku otrzymują zgłoszenie traktujące o mężczyźnie, który został zaatakowany przez niedźwiedzia. Ratownicy zbierają wywiad i ustalają wstępne miejsce zdarzenia. Po przyjeździe do miejscowości Zatwarnica, zastają karetkę pogotowia z Bieszczadzkie Pogotowie Ratunkowe SP ZOZ w Sanoku i straż pożarną (Ochotnicza Straż Pożarna Lutowiska i Zatwarnica) - poinformowali ratownicy.
Aby udać się do poszkodowanego, trzeba było przedrzeć się przez stromy i błotnisty teren, który wykluczał użycie quada. Niemal godzinę po zgłoszeniu wypadku ratownicy dotarli do przytomnego poszkodowanego. Miał on liczne rany kłute i szarpane. Ratownicy GOPR oraz z karetki pogotowia po zajęciu się poszkodowanym, znieśli go w noszach i zawieźli mężczyznę do Zatwarnicy, gdzie oczekuje na niego śmigłowiec LPR.
Nie wiadomo, czy mężczyźni znaleźli się w okolicy gawry niedźwiedzia przypadkowo, czy weszli tam z ciekawości. Obrażenia poturbowanego przez niedźwiedzia mężczyzny były bardzo poważne. Miał on rany płata czołowego, oka, podrapane plecy, pogryzione uda i pośladki. 54-latka czeka dług pobyt w szpitalu zanim znów będzie mógł spacerować po bieszczadzkich lasach.
Polecany artykuł: