Janusz "Kozak" Szeremeta zginął walcząc o wolność Ukrainy. Bliscy pożegnali żołnierza
W czwartek, 22 grudnia na cmentarzu w Szklarach odbyła się świecka uroczystość, podczas której bliscy żegnali Janusza "Kozaka" Szeremetę, który zginął na wojnie w Ukrainie. Żołnierz pochodził z Dynowa na Podkarpaciu, jego rodzice mieszkali w Szklarach. Był powszechnie lubiany i wzbudzał szacunek. Charakteryzował się ogromną odwagą i miał wiele pasji.
W swoim życiu dużo podróżował, mieszkał m.in. w Wielkiej Brytanii i w Ukrainie. Znajomi 41-latka wspominali, że ten uwielbiał kulturą kozacką. Na Zaporożu aktywnie udzielał się w tamtejszej społeczności kozackiej. To jednak nie była jedyna pasja żołnierza. Janusz brał udział w castingach, chciał występować na szklanym ekranie. Miał swoje epizody w teledyskach, a wolnych chwilach trenował sztuki walki.
Gdy w lutym Rosja zaatakowała zbrojnie Ukrainę, bardzo to przeżył i szybko zdecydował, że będzie walczył o wolność naszych sąsiadów, kraju z którym był związany rodzinnie i którym się pasjonował, oraz kraju w którym mieszkała jego najmłodsza córeczka.
7 marca, niespełna dwa tygodnie po wybuchu wojny wyjechał na wschód, gdzie przeszedł szkolenie przez ukraińską armię i dostał się do Legionu Międzynarodowego. Dynowianin założył w mediach społecznościowych profil: janusz.to.kozak i tam relacjonował całą swoją historię, która toczyła się w targanej wojną Ukrainie. Nigdy nie zdradzał swojego aktualnego miejsca pobytu, internauci wywnioskowali, że walczył m.in. w ostrzeliwanym obwodzie charkowskim. Dzielny żołnierz z Podkarpacia, który zdawała sobie sprawę z ryzyka jakie podejmuje, dowodził plutonem, w skład którego wchodzili ochotnicy z różnych krajów, m.in. Polski, Japonii, krajów zachodnich.
Pierwszy pogrzeb Polaka odbył się 9 grudnia w Ukrainie, potem jego ciało trafiło do Polski, gdzie został pochowany w miejscu zamieszkania rodziców. Ból pożegnania był tym większy, iż bliscy wiedzieli, że Janusz miał przyjechać na Święta Bożego Narodzenia, aby spędzić je z rodziną w Polsce. Niestety, rosyjska agresja dotknęła i jego. Poległ na polu walki, a w ostatnich słowach prosił aby przekazać jego dzieciom, że je bardzo kocha.
"Kozak" chciał pogrzebu świeckiego i "wesołego", dlatego wiązanki, jakie złożono na jego grobie mienią się kolorami, a jego starszy brat oraz Mistrz Świeckich Ceremonii Pogrzebowych wspominali go w najwspanialszych słowach oddając mu bohaterstwo, jakim się charakteryzował.