Podkarpacie. Sąsiedzi przeżyli koszmar. Rodzina K. groziła bronią, nie bali się nawet policji
Rodzina K. z Podkarpacia czuła się coraz bardziej bezkarnie. Do tego stopnia, że na liście ich podejrzanych czynów znalazły się groźby z użyciem broni. Dręcząca sąsiadów rodzina to jeden z najgłośniejszych przypadków sąsiedzkiego stalkingu w naszym kraju. O tym, jak bardzo sąsiedzi musieli użerać się z rodziną K., niech świadczy fakt, że pani Bożena musiała sprzedać dom i w tajemnicy przed męczącymi sąsiadami, znaleźć nowe miejsce do życia. Była śledzona, grożono jej śmiercią. Z kolei pan Antoni latami znosił wyzwiska i ataki ze strony rodziny K. Sąsiadki groziły mu bronią, co pan Antoni nagrał. Mężczyzna nie wytrzymał. Niedawno nagrał, jak matka i córka z rodziny K. grożą mu bronią. Pan Antoni nie przebiera w słowach. Przed kamerami TVN uciążliwych sąsiadów nazywa "grupą terrorystyczną". – Siedzą, planują i tylko tym się zajmują. Mają stworzony swój mały świat i człowiek jest dla nich nikim – mówi pan Antoni dla "Uwagi". Mężczyzna twierdzi wprost, że boi się sąsiadów. Jego strach nie jest bezzasadny. – Od trzech lat grożą, że mnie "odpalą".
Z kolei pani Patrycja wspomina, jak dwie kobiety z rodziny K. stały z bronią. Słychać było huk, być może wystrzały z broni. Kobieta bała się o siebie i swoje dzieci. Sytuacja na linii rodzina K. - sąsiedzi zaogniła się, gdy kilka dni przed aresztowaniem, dwie zamaskowane osoby obrzuciły petardami posesję rodziny K. Podejrzenie padło na pana Antoniego. Ten twierdzi, że ludzie chcą "zrobić samosąd".
Rodzina K. nie boi się nawet policji. Funkcjonariusze pojawili się w okolicy po zgłoszeniu od sąsiadów. Kłopotliwa rodzina nie zgodziła się na wejście policji na swój teren. Co więcej, groźby posypały się również pod adresem służb. Wreszcie cała trójka w kajdankach opuściła swój dom. Policjanci przeszukali budynek i znaleźli tam m.in. dwie sztuki broni pneumatycznej. Rodzina K. była już skazana za stalking, ale w więzieniu się nie znaleźli, ponieważ Sąd Najwyższy uchylił im wyrok, twierdząc, że podczas rozprawy doszło do błędów proceduralnych. Teraz ich proces ruszy od początku. Rodzinie grozi do ośmiu lat więzienia.
Sąsiedzi rodziny K. czują ulgę. Wreszcie mogą żyć u siebie w spokoju. – Zacząłem oddychać normalnie, tak jak sobie wyobrażałem emeryturę. Trauma związana z tym wszystkim pozostanie ze mną na zawszę, ale wierzę, że może powoli się to wszystko ułoży – mówi w rozmowie z reporterami TVN pan Antoni.
CZYTAJ TEŻ: Agnieszka podpaliła swojego męża na podwórku?! Płonął jak pochodnia i wołał o pomoc. Wstrząsające szczegóły zbrodni w Nisku
Źródło: "Uwaga!"