Decyzja prokuratury

Rodzina nie chciała sekcji zwłok młodego mężczyzny, który zmarł pod szpitalem

2024-05-13 16:35

Mateusz O. (28 l.) miał opuścić izbę przyjęć w rzeszowskim szpitalu MSWiA i umrzeć na przystanku autobusowym, oddalonym o zaledwie kilkadziesiąt metrów od lecznicy. Prokuratura bada sprawę śmierci młodego mężczyzny, a rodzina nie chciała sekcji zwłok zmarłego. Mimo to badanie wykonano.

Prokuratura bada sprawę śmierci Mateusza O. na przystanku autobusowym pod szpitalem, który kilka minut wcześniej opuścił młody mężczyzna. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Krzysztof Ciechanowski szczegółowo tłumaczył okoliczności zdarzenia i wyjawił nieznane dotąd fakty dotyczące zgonu 28-latka. - W dniu 11 maja 2024 roku w Prokuraturze Rejonowej dla miasta Rzeszów wydano postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie zaistniałego, w dniu 29 kwietnia 2024 r. w Rzeszowie narażenia Mateusza O. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, poprzez niewłaściwe przeprowadzenie procesu diagnostycznego i leczniczego, i w konsekwencji nieumyślnego doprowadzenia do jego śmierci, tj. o czyn z art. 160 § 2 k.k. i 155 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. i inne. - tłumaczył prokurator. - Z zebranego dotychczas materiału dowodowego wynika, iż Mateusz O. (lat 28) w godzinach porannych dnia 29 kwietnia 2024 r. zgłosił się do lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej z dolegliwościami bólowymi w klatce piersiowej, od którego otrzymał skierowanie na oddział kardiologiczny. Następnie udał się do pracy, a w godzinach popołudniowych stawił się na izbę przyjęć szpitala MSWiA w Rzeszowie, gdzie przeprowadzono wobec niego proces diagnostyczny i leczniczy, który doprowadził do ustąpienia objawów i poprawy samopoczucia. Dlatego też pacjent został około godz. 17:00 wypisany. Po opuszczeniu szpitala udał się na przystanek autobusowy przy ul. Krakowskiej, znajdujący się w odległości ok. 50 m od szpitala, gdzie doszło u niego do utraty przytomności i zatrzymania krążenia. Poniżej dalsza część artykułu.

- Powiadomiony przez świadków personel medyczny z w/w szpitala bezzwłocznie podjął na miejscu akcję reanimacyjną, która była kontynuowana w szpitalu, jednak nie przyniosła ona skutku i Mateusz O. zmarł - opisywał Krzysztof Ciechanowski. - W szpitalu MSWiA w Rzeszowie, pomimo sprzeciwu rodziny Mateusza O., przeprowadzono administracyjną sekcję zwłok, która wykazała, iż przyczyną śmierci był tętniak rozwarstwiający łuku aorty. Obecnie w śledztwie realizowane są dalsze czynności, w tym zabezpieczono oryginały dokumentacji medycznej, dane z serwera szpitala, a nadto trwa ustalenie personelu medycznego, pod którego opieką znajdował się pokrzywdzony. Planowane jest uzyskanie monitoringu z miejsca zdarzenia oraz przesłuchanie członków rodziny zmarłego i świadków zdarzenia na przystanku przy ul. Krakowskiej - podsumował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. Jak udało się nam ustalić, Mateusz O. miał wyjść ze szpitala i w drodze na przystanek autobusowy zadzwonić do członka swojej rodziny z informacją, że wszystko jest w porządku i czuje się już lepiej. Niestety kilka chwil po tym telefonie zmarł.

Sonda
Czy uważasz, że w Polsce służba zdrowia działa sprawnie?
Rodzina nie chciała sekcji zwłok mężczyzny który zmarł pod szpitalem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki