Rodzina pięcioraczków z Horyńca w Tajlandii. Czego im najbardziej brakuje?
Rodzina pięcioraczków z Horyńca zmieniła adres zamieszkania. Tuż po Wielkanocy państwo Clarke spakowali się i razem z dziećmi udali się na drugi koniec świata - do Tajlandii, by tam zbudować nowe życie. Tego nowego życia można pozazdrościć! Piękna pogoda, willa z basenem, tropikalne owoce, plaże, nurkowanie i niewygórowane ceny - to tylko niektóre z plusów przeprowadzki. Dzieci mają edukację domową, niedługo zaczną uczęszczać do szkoły na wyspie.
Jak zwykle z takimi zmianami bywa, są też minusy, jak chociażby wilgotne powietrze. Kiedyś nocą zabrakło też prądu, przez co przestały działać klimatyzatory. Z wszystkimi przygodami rodzina sobie radzi i z chęcią próbuje nowych rzeczy na wyspie.
Teraz pani Dominika wyznała, czego brakuje jej najbardziej w nowej rzeczywistości. Możecie być zaskoczeni. Chodzi bowiem o wodę gazowaną!
- W Tajlandii najbardziej brakowało mi lekkich bąbelków, bo woda płaska po prostu mi nie wchodzi i za mało piję. W sklepie znalazłam malutką butelkę szklaną, ale to i koszt i ciężar... pozostało mi wypróbować tę maszynę - napisała pani Dominika, która zakupiła saturator do gazowania wody.