W Sądzie Okręgowym w Rzeszowie w poniedziałek zakończyło się postępowanie dowodowe w tej sprawie i sąd wysłuchał mów końcowych stron. Wyrok ma zapaść 16 grudnia. Oskarżonymi są 26-letni Sebastian S. z powiatu rzeszowskiego i jego rówieśnik Mateusz M., mieszkaniec Tarnobrzega.
Podczas mowy końcowej prokurator Arkadiusz Jarosz podnosił, że oskarżeni przygotowywali się wcześniej do użycia broni i gazu, że było to działanie zaplanowane. Potwierdzać mają to zabezpieczone w materiale dowodowym SMS-y między oskarżonymi, którzy nie chcieli się wyprowadzić z wynajmowanego mieszkania. Zdaniem oskarżenia była to chęć "odegrania się jednego z oskarżonych – Sebastiana Sz. na pokrzywdzonej za to, że chciała, aby opuścił mieszkanie".
Prokurator odniósł się też do linii obrony, która utrzymuje, że działanie oskarżonych to obrona konieczna i zauważył, że nie można w tym wypadku mówić o przekroczeniu obrony koniecznej, bo nie było zamachu i obaj oskarżeni byli informowani o konieczności opuszczenia mieszkania i o terminie odbioru kluczy. Ocenił także, że należy rozdzielić zakres odpowiedzialności karnej Sebastiana Sz. i Mateusza M. - Uznaję, że oczywiście było to porozumienie, ale głównym prowodyrem, głównym motywatorem (…) tego zdarzenia był Sebastian Sz. – powiedział i wniósł dla niego o karę 15 lat pozbawienia wolności, a dla Mateusza M. – 13 lat więzienia.
Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, radca prawny Bartosz Opaliński zażądał od oskarżonych po 300 tys. zł częściowego zadośćuczynienia dla Zuzanny G.-M. i po 30 tys. zł od każdego z nich dla jej matki – Małgorzaty G. i ojca – Juliana M.
Z kolei obrońcy wnieśli o uniewinnienie ich klientów. Mec. Andrzej Mucha podnosił, że była to obrona konieczna, a jego klient żył w ciągłym napięciu i stresie z powodu telefonów, wiadomości tekstowych, w których był zobowiązany do opuszczenia mieszkania. Przekonywał, że nie może być mowy o usiłowaniu zabójstwa Zuzanny G.-M. Zacytował SMS-y, w których jego klient Sebastian Sz. miał pisać, że już ma tego dość, czuje się zmęczony i że "zagazuje ją jak przyjdzie" i że "zabije ją jak przyjdzie".
- Cały czas odnosi się do pani Małgorzaty, nie do Zuzanny - podkreślił adwokat. I dodał, że w akcie oskarżenia jest wyraźnie stawiana teza, że Sebastian Sz. i Mateusz M. "planowali zabójstwo Zuzanny (…), a te wszystkie wiadomości odnoszą się ewidentnie do pani Małgorzaty G." – wskazał mec. Mucha.
Przekonywał, że jego klient nawet nie wiedział, że Zuzanna przyjdzie tego dnia pod drzwi mieszkania, "więc nie mógł planować jej zabójstwa" – zwracał uwagę. Oskarżeni w ostatnim słowie powiedzieli, że jest im przykro z powodu tego co się stało i tak jak obrońcy wnieśli o uniewinnienie.
Chodzi o sprawę z 15 lipca 2022 r. Właścicielka mieszkania w centrum Rzeszowa – przy ul. Siemiradzkiego – Małgorzata G., po wcześniejszym wypowiedzeniu umowy najmu Sebastianowi S., przyszła m.in. ze swoim mężem i córką Zuzanną, aby odebrać od niego mieszkanie i klucze. Właścicielka wezwała też ślusarza, aby ten otworzył drzwi, gdyby wynajmujący nie opuścili lokalu we wskazanym przez nią terminie.
Jak informowała prokuratura, nikt nie otwierał drzwi mieszkania na wezwanie właścicielki, z wnętrza nie było słychać żadnych dźwięków, nikt nie odpowiadał, więc podjęto decyzję o otwarciu zamka przez ślusarza. - Gdy ślusarz przystąpił do otwierania zamka, drzwi zostały otwarte od środka, a następnie w tym samym czasie w kierunku osób będących przed mieszkaniem z wnętrza Mateusz M. użył gazu pieprzowego, a Sebastian S. oddał strzał z broni palnej, w wyniku którego postrzelona została stojąca przy drzwiach Zuzanna G.-M. – relacjonował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie prok. Krzysztof Ciechanowski.
Proces w tej sprawie rozpoczął się w maju 2023 r. Wtedy też Sebastian Sz. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Na sali sądowej odczytano jego słowa z postępowania przed prokuraturą, w których przyznał, że ma pozwolenie na broń. Wcześniej pytany przez sąd o posiadaną broń, przyznał, że ma cztery sztuki. Mateusz M., również podobnie jak w śledztwie, także i przed sądem nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Podtrzymał swoje wyjaśnienia złożone w toku postępowania.
Za zarzucane im przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 12 lat, 25 lat pozbawienia wolności albo dożywotniego pozbawienia wolności.