Ojciec nasłał kiboli na syna. Armia Rutkowskiego wkroczyła do akcji [Rutkowsky Story]
- Najpierw właścicielem firmy metalurgicznej i drzewnej był mój ojciec. Jednak w pewnym momencie stwierdził, że odchodzi z biznesu i zostawił wszytko dzieciom, czyli mnie i moim siostrom. Ja miałam wziąć zakład drzewny, bo się na tym znam i to zawsze było moją pasją. Siostry i mama zostały z zakładem metalurgicznym. Wszystko zostało rozpisane w pełnej zgodzie - relacjonuje w rozmowie z nami pan Paweł, właściciel zakładu w Czudcu koło Rzeszowa.
Rodzinna wojna w Czudcu koło Rzeszowa
Harmonia nie trwała długo. Zaczęły się problemy, a rodzinny spór narastał. Poszło o działkę, która formalnie należy do pana Pawła, a na jej części stoi hala, której właścicielkami są jego siostry. Rodzina nie mogła się dogadać. Na nic zdały się sądowe porozumienia, dokumenty i wytyczanie granic. Konflikt eskalował.
Zobacz koniecznie: Żołnierze Krzysztofa Rutkowskiego zbudowali mur na Podkarpaciu. W tle rodzinne porachunki między dwoma biznesmenami [Zdjęcia]
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią zdjęć.
- Od siostry dostawałem różne dokumenty. Złożyłem już zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i posługiwaniu się sfałszowanymi papierami - mówi pan Paweł i dodaje: - Jednym z nich była umowa, która mówiła o tym, że mam sprzedać siostrze działkę, a jeśli tego nie zrobię, mam zapłacić karę w wysokości 3 milionów złotych! To jakaś paranoja - oburza się Pan Paweł.
- Firmy były przepisywane kilka lat wcześniej. Wszystko zostało przeprowadzone notarialnie i wiadomo, że podczas przepisywania ujęto wszystkie umowy firm, które przeszły na kolejnych właścicieli, czyli na nas. Kredyty, leasingi, zobowiązania. Wówczas nie było żadnej umowy o tej spornej działce, a nagle dostaje papiery z datami z ubiegłych lat. Więc to zgłosiłem - dodaje mężczyzna.
Atak kiboli nasłanych przez ojca na syna
Rodzinie nie udało się dogadać. Jedna ze zwaśnionych stron wezwała na pomoc kiboli!
Pan Paweł dysponuje nagraniami z pobicia. Z hali, której właścicielką jest jego siostra, wybiegło kilku zamaskowanych mężczyzn, którzy rzucili się na właściciela zakładu drzewnego. Wszystko nagrały kamery monitoringu.
Do akcji wkraczają żołnierze z patrolu Krzysztofa Rutkowskiego
Pan Paweł o pomoc poprosił Krzysztofa Rutkowskiego, którego ekipa, pod osłoną nocy, wybudowała mur na granicy działek. Betonowa zapora szybko została rozebrana przez drugą ze stron konfliktu i postawiono drugi mur na działce pana Pawła, tak, żeby siostry mogły w pełni korzystać ze swojej hali.
Podczas jednego ze starć, kiedy na miejscu interweniowało prawie 60 funkcjonariuszy policji, Pan Paweł został zepchnięty ze stosu drzewa. To również zostało nagrane. Mężczyzna upadł i kilka minut był nieprzytomny.
Rodzinna awantura w Czudcu koło Rzeszowa. Policja "gazowała" się z kibolami
- Mam żal do policji, że wówczas nie zareagowała. Nie wylegitymowano prawdziwych bandytów. Ukradziono mi drzewo o wartości około kilkudziesięciu tysięcy złotych. Z tym też nikt nic nie zrobił. Nie udzielono mi pomocy. Policja "gazowała" się z kibolami. Jak widzieli, że nie dają sobie rady, to uciekli - wspomina oburzony mężczyzna.
Krzysztof Rutkowski próbował załagodzić rodzinny konflikt.
– Państwowi funkcjonariusze nie chcą mieszać się w prywatne konflikty biznesowe. Natomiast nasza firma dba o interesy prywatnych przedsiębiorców i skutecznie te interesy od lat chroni – mówi Krzysztof Rutkowski. - Ale w tym przypadku pełny sukces będzie, jeśli razem z synem i ojcem zasiądziemy do stołu rozmów, by zakończyć ten rodzinny konflikt i ten mur wspólnie zburzyć.
Przeczytaj: Ostrowiec: 140 tys. funtów ukradzione z... tapczanu! Detektyw Rutkowski w akcji!
Krzysztof Rutkowski: "Ojciec nie może pogodzić się z tym, że przekazał firmę synowi"
- W zasadzie byliśmy na miejscu jako misja stabilizacyjna, pokojowa. Wybudowanie muru i nadzorowanie tego przede wszystkim stanowiło doprowadzenie do załagodzenia konfliktu. Chcieliśmy doprowadzić do oddzielenia, czy odcięcia dwóch podmiotów, które były bardzo mocno skonfliktowane - wyjaśnia w rozmowie z se.pl Krzysztof Rutkowski i oddaje: - Działania miały złagodzić konflikt i tak też się stało. Obecnie ta sytuacja przechodzi w kategorie tak zwanej oceny prawnej. Ojciec nie może pogodzić się z tym, że przekazał firmę synowi, a ten prowadzi ją z dużym sukcesem ekonomicznym. Mężczyzna chciałby dalej nią zarządzać, ale nie jest już żadną władzą, która mogłaby podejmować decyzje i stąd zrodził się cały konflikt - mówił Krzysztof Rutkowski.
Sporna działka ponownie będzie przedmiotem batalii sądowej.