Zygmunt Żurawski (58 l.) mieszka we wsi Drohobyczka pod Przemyślem. To tam od około 40 lat uprawia ziemię. Sadzi przede wszystkim zboża, kukurydzę i ziemniaki. Obecnie rolnik pracuje razem z synem i wspólnie uprawiają około 50 hektarów ziemi na trudnym terenie górzystym, pomiędzy lasami. Mężczyzna wspomina, że przez około 20 lat był też myśliwym w pobliskim Kole Łowieckim, z którym dzisiaj walczy.
Zobacz też: Leżajsk: Utonięcie młodego mężczyzny. 24-latek zginął na „Florydzie”
- Postawiłem z kilkoma kolegami domek myśliwski, pomogłem wyprowadzić finanse koła i zadbałem, by miało ono swój sztandar. Nieprzychylni członkowie chcieli mnie wykluczyć. Gdy im się to nie udało, razem z synem i jeszcze jednym członkiem, sam odszedłem. Nie chciałem dalszego konfliktu- mówił Zygmunt Żurawski.
Drohobyczka. Dziki niszczą uprawy
Po odejściu z Koła Łowieckiego rolnik zapowiedział, że będzie egzekwował straty, jakie w jego uprawach robi zwierzyna. Wcześniej nie chciał psuć relacji i miał zaniechać takich działań. Dziki miały kilkukrotnie zrobić szkody na polach rolnika.
Zobacz również: Tryńcza: Śmiertelny wypadek na torach. 41-letni mężczyzna nie żyje
- W 2019 roku dziki zniszczyły mi uprawę ziemniaków. Zaraz po szkodzie zgłosiłem sprawę do odpowiednich instytucji. Zarówno Lasy Państwowe, jak i Koło Łowieckie potwierdziło, że zniszczeniu uległo 100% upraw. Przedstawiciele Lasów Państwowych wycenili szkodę na 43 tys. zł, a Koło Łowieckie na niewiele ponad tysiąc zł. Różnica ogromna i kiedy nie zgodziłem się z wyceną przedstawicieli Koła, ci oddali mnie do sądu. Podobna sytuacja miała miejsce drugi raz i Koło podało mnie do sądu o 11 tys. zł, których nie chciało mi wypłacić. Najgorsza sytuacja była wówczas, gdy Koło Łowieckie zabezpieczało uprawy pastuchami a wokół nich opryskano nieznanymi środkami trawę łącznie z uprawami tj. bób, ziemniaki, kukurydzę. Sąd nie chciał uznać winy Koła, chodzi o kwotę 150 tys. zł. Na gorącym uczynku złapaliśmy przedstawiciela Koła, który pryskał nie tylko trawę, ale i moje uprawy. Koło też nie chce wypłacić szkód -relacjonuje rolnik
Drohobyczka. Rolnik procesuje się z Kołem Łowieckim
Zygmunt Żurawski podnosi, że jego tereny uprawne są na kilkuset hektarach na terenie czterech Kół Łowieckich i problem ma tylko z tym jednym kołem, z którym się procesuje. Poczynił już starania, żeby jego sprawami zajęli się prawnicy z kancelarii Prezydenta RP Andrzeja Dudy.
Sędzia z Sądu Okręgowego w Przemyślu Małgorzata Reizer potwierdza, że pomiędzy Kołem Łowieckim, a rolnikiem toczy się kilka spraw. Jednak mają dotyczyć innych kwot, niż te, które podał rolnik. Jedna ze spraw połączona z dwóch wpłynęła we wrześniu 2019 roku. Rolnik wnosi o zapłatę 41 900 zł od Koła. Koło zaś chce, aby sąd ustalił właściwą kwotę szkód i uznał ich wycenę, w wysokości 1100 zł. Proces trwa tak długo, gdyż w pandemii świadkowie byli przesłuchiwani na piśmie, było ich bardzo dużo. Zbigniew Żurawski miał też nie zgadzać się z opinią biegłego sądowego i wnosił o innego biegłego, co sąd oddalił. Rolnik w argumentacji podnosił, że powołany biegły nigdy nie był na jego polu i stwierdził, że szkoda została zgłoszona później niż faktycznie miała miejsce w rzeczywistości, z czym rolnik również się nie zgadza.
Jak przekazuje Małgorzata Reizer, w sądzie nie toczy się żadna sprawa dotycząca zapłaty 11 tys. zł, a podobna sprawa o szkodę w ziemniakach dokonana przez dziki. Do sądu w grudniu 2019 roku wpłynął wniosek o wypłacenie 6 540 zł przez Koła Łowickie na rzecz rolnika. Koło Łowieckie wyceniło straty na kwotę 2347 zł i pozwało rolnika o ustalenie wysokości zapłaty. Długość tego procesu jak tego wcześniejszego wiążę się z okresem pandemii i przesłuchiwaniem licznych świadków na piśmie. W sądzie nie znaleziono sprawy dotyczącej walki o kwotę 150 tys. zł z Kołem Łowieckim, o której mówił rolnik.
Koło Łowieckie nie zgadza się z zarzutami rolnika
Przedstawiciele Koła Łowieckiego nie zgadzają się z żadnym z zarzutów Zygmunta Żurawskiego i w odpowiedzi na nasze pytanie twierdzą, że ten "(...)w sposób umyślny dąży do upadku koła, gdyż żądana kwota przekracza budżet (...)".
Myśliwi twierdzą, że od 2018 roku rolnik, kiedy to odszedł z koła łowieckiego "rozpoczął wzmożoną działalność rolniczą polegającą na zasiewie śródleśnych pól uprawnych na których wcześniej prowadził nęcenie dzikich zwierząt (tzw. nęciska)." Według Koła Łowieckiego, mężczyzna celowo posadził ziemniaki w miejscach, gdzie dzika zwierzyna ma być nauczona żerować, po czym złożył wniosek o odszkodowanie.
Według przedstawicieli KŁ, rolnik nie żąda 150 tys. zł, a 400 tys. zł - Koło Łowieckie „(...)” w Przemyślu od wielu lat współpracuje z wieloma rolnikami w zakresie ochrony upraw rolnych przed szkodami dzikich zwierząt i tylko w przypadku państwa Żurawskich spotkano się z sprzeciwem stosowania oprysków przy ogrodzeniu pomimo tego, że stosowane są wyłącznie środki ochrony roślin dopuszczone prawem do użytku. Podczas prowadzonej interwencji policji państwo Żurawscy wskazywali, że opryskanie gruntu pod ogrodzeniem oddalonym od uprawy zniszczyło ich zasiewy kukurydzy. Informuję, że zasiew kukurydzy był świeżo zasiany i nie były jeszcze w fazie wzrostu. Tu również zaznaczam, że środki które są stosowane przez koło do takich zabiegów działają tylko nalistnie, a nie doglebowo. W tym dniu myśliwi przez działanie państwa Żurawskich nie zrealizowali pozostałych zaplanowanych prac na rzecz zabezpieczenia upraw- informuje Koło Łowieckie, które podobnie, jak poszkodowany rolnik twierdzi, że ta sprawa jest w sądzie.
Dodatkowo Koło Łowieckie przekazało informację, że Zygmunt Żurawski toczy wiele sporów z mieszkańcami swojej wsi, "(...) sąsiadami a także z Nadleśnictwem Nadleśnictwa Kańczuga oraz Urzędem Gminy Dubiecko. W ubiegłym roku nowo wybrany Zarząd KŁ w Przemyślu udał się do kol. Żurawskiego w celu dogadania się i zażegania konfliktu, jak również nawiązania dobrej współpracy w odpowiedzi kol. Zygmunt Żurawski przekazał, że mamy spełnić jego trzy warunki z czego jeden to ukaranie i wyrzucenie z koła winnych konfliktu z jego osobą, drugi- wypłata wszystkich odszkodowań, które wyliczyło nadleśnictwo niezależnie od tego, co ustali sąd, a trzeci warunek przekaże, gdy spełnimy dwa opisane. Wymieniony świadomie przekazał niemożliwe do spełnienia warunki, gdyż nie ma zamiaru współpracy z naszym kołem- informują przedstawiciele Koła.
- Dodaję również, że wszelkie prace na polach kol. Żurawskich, min grodzenia, rozgradzania i koszty z tym związane ponosi jedynie koło gdyż państwo Żurawscy uważają, że wyrażenie zgody na postawienie ogrodzenia jest wystarczającą współpracą rolnika z myśliwym- podsumowują myśliwi.